Kimi Raikkonen od wielu lat ma opinię najbardziej kontrowersyjnego kierowcy w stawce F1. Ostatnio Fin zaprezentował w social mediach nagranie, na którym prosto z dachu skacze do basenu. Wcześniej publikował też nagrania z jazdy na motocrossie czy też skuterze wodnym.
- Nawet nie przeczytałem mojego kontraktu - powiedział Raikkonen magazynowi "Vezess", zapytany o to czy w jego umowie znajduje się zapis zabraniający uprawiania sportów ekstremalnych.
Czytaj także: Gasly zaczyna być problemem Red Bulla
- Moim zdaniem, te kilka kartek papieru jest nic nie wartych. Kiedy rozmawiałem z Alfą Romeo po raz pierwszy, to jasno im powiedziałem. Jeśli będą na coś narzekać, jeśli będą jęczeć, to mnie tam nie będzie - dodał 39-latek.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Mistrz świata F1 zwrócił uwagę na to, że w każdej chwili może przytrafić się wypadek z przykrymi konsekwencjami. - W życiu zdarza przytrafia się nam wiele niebezpiecznych incydentów. Oczywiście, staram się być ostrożny, ale myślę, że wystarczy o czymś porozmawiać i to się stanie - stwierdził Kimi Raikkonen.
Obecna umowa Raikkonena z Alfą Romeo wygasa po sezonie 2020. W tym momencie Fin będzie mieć 41 lat i wiele wskazuje na to, że zakończy starty w F1. Jednak na pewno nie zobaczymy go w roli szefa zespołu albo menedżera.
Czytaj także: Więcej wyścigów, mniej testów w Formule 1
- To nie dla mnie. Właściciel F1 i zespoły uprawiają większą politykę niż większość krajów - podsumował fiński kierowca.