Niewiele brakowało, a Honda przedwcześnie zakończyłaby swój projekt związany z Formułą 1. Firma dołączyła do F1 w roku 2015 jako partner McLarena, ale szybko okazało się, że wyprodukowane przez nich silniki są awaryjne i mało wydajne. Dlatego Brytyjczycy zakończyli współpracę już po trzech latach, choć kontrakt podpisano na dziesięć.
Hondę uratował Red Bull Racing. W sezonie 2018 japoński producent został dostawcą silników dla Toro Rosso, a w obecnej kampanii współpracę rozszerzono o główny zespół. W efekcie po ponad dekadzie Honda znów mogła cieszyć się z wygranego wyścigu F1.
Czytaj także: Fernando Alonso odmówił Red Bullowi
- Decyzja, co do przyszłości nie została podjęta. Niewiele mogę powiedzieć. Ciągle powtarzamy, że chcielibyśmy poprawić zeszłoroczne wyniki Red Bulla. Nie powiedzieliśmy, że chcemy wygrać pięć wyścigów, ale na pewno celem jest zdobycie większej liczby punktów niż w roku 2018 - powiedział "Autosportowi" Masashi Yamamoto, dyrektor Hondy.
ZOBACZ WIDEO Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
- Jeśli zdobędziemy więcej punktów niż Red Bull na silnikach Renault w zeszłym roku, to na pewno zachęci nas do pozostania w F1. Pracownicy Hondy w Japonii są w dobrym nastroju, cieszą się z ostatnich zwycięstw. Trudno powiedzieć, kiedy określimy się, co do roku 2021. Prawda jest taka, że rozmawiamy o przyszłości w firmie, ale żadne konkretne terminy nie padły - dodał Yamamoto.
Czytaj także: George Russell to przyszły mistrz świata
Verstappen wygrał w tym roku dwa wyścigi F1 - w Austrii oraz Niemczech. Holender kilkukrotnie stawał też na podium. Wcześniej, gdy Honda współpracowała z McLarenem, japoński producent mógł tylko pomarzyć o takich rezultatach.
W roku 2021 w życie w Formule 1 wejdą nowe przepisy. Zmieni się m.in. podział nagród finansowych oraz regulamin techniczny. Również samochody F1 zostaną opracowane według zmodyfikowanych wytycznych. Silniki, mimo wcześniejszych zapowiedzi, pozostaną niezmienione.