21-letni kierowca z King's Lynn jest bardzo często przedstawiany jako głównym rywal Kubicy w tym sezonie. Choćby dlatego, że zawodnicy Williamsa ze względu na słabość swoich bolidów rzadko są w stanie walczyć z autami innych ekip. Russell przekonuje jednak, że nie traktuje Polaka jako swojego najważniejszego przeciwnika, a dogaduje się z nim lepiej, niż się spodziewał.
- Gdy pierwszy raz spotkałem Roberta, zobaczyłem, że jest naprawdę fajnym facetem i dobrze się dogadaliśmy, ale spodziewałem się, że to się będzie pogarszać - przyznaje młody zawodnik w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Dodaje, że pogorszenie się relacji nie nastąpiło.
- Mamy do siebie bardzo wiele szacunku, rozmawiamy w każdy weekend. Sądzę, że ponieważ jesteśmy na tak różnych etapach kariery, nie ma powodu, żebyśmy robili z tego osobistą rozgrywkę - tłumaczy mistrz świata Formuły 2 z 2018 roku.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Tomasz Kaczor pracował na fermie indyków. Dziś jest wicemistrzem świata
Russell odniósł się też do wywiadu, którego w sierpniu udzielił magazynowi "Autosport". Powiedział wówczas, że 50 procent komentarzy pod jego postami w mediach społecznościowych to hejt ze strony polskich kibiców i jest to dla niego trochę bolesne.
Czytaj także:
F1 2019. Hamilton zmierza po tytuł, Leclerc już przed Vettelem
F1. GP Włoch. Williams zadowolony z początku wyścigu
Brytyjczyk tłumaczy, że jego wypowiedź została w dużej mierze wyrwana z kontekstu. - Jest mała liczba osób, która nie jest za miła. 50 procent - jak powiedziałem - to było bardzo przesadzone. Zresztą od tamtej pory dostałem dużo wsparcia od polskich fanów - mówi Russell.
Kierowca Williamsa szum, jaki powstał wokół jego wypowiedzi, traktuje jako nauczkę na przyszłość. - To jest dla mnie lekcja tego, że muszę być bardziej ostrożny w doborze słów - zaznacza utalentowany zawodnik, który, jak sam mówi, bardzo szanuje pasję polskich kibiców i ich wiarę w Roberta Kubicę.