- Czułem się dobrze, ale nie było przyczepności i stabilności. To był jeden z najgorszych dni w samochodzie w tym roku - przyznał bez ogródek Robert Kubica w rozmowie z Eleven Sports. Polak w obu sesjach treningowych zamknął stawkę F1. Co niepokojące, znacząco wzrosła jego strata do George'a Russella. Jeszcze po porannej sesji Kubicę i Russella dzieliło 0,150 s. W popołudniowym treningu było to już 1,023 s.
- Tor jest ciekawy, chociaż pierwsza część jest podobna. Wszystkie zakręty są krótkie. Dla naszego samochodu stanowią duże wyzwanie, bo trzeba w nie wchodzić z dużą prędkością. Przez to, że są krótkie, trzeba w nich szybko skręcać. W tych warunkach trzeba mieć sporą stabilność. My jej nie mamy - dodał Kubica w rozmowie z Patrykiem Mirosławskim.
Czytaj także: Kubica skomentował zainteresowanie ze strony Haasa
Kubica począwszy od Grand Prix Rosji zaczął korzystać z nowego, poprawionego silnika Mercedesa. Nie zmieniło to jednak zbytnio jego sytuacji. - Nie czułem różnicy. Jeździmy na zupełnie innym torze, gdzie korzysta się z innego mapowania silnika. Nie ma się co koncentrować na tym, że mam nowy silnik. Musimy się skupić na tym, by auto trzymało się toru - stwierdził 34-latek.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Wymiana jednostki napędowej sprawi, że Kubica w niedzielę ustawi się na końcu stawki F1. Polak ma jednak świadomość, że nawet gdyby nie dostał kary za wymianę silnika, to najpewniej ruszałby do wyścigu z ostatniego rzędu startowego. - Kara mało zmieni. Niestety. Dużo będzie zależało od pogody, ale zobaczymy co ona nam przyniesie - ocenił Kubica.
Czytaj także: Robert Kubica tryska dobrym humorem
Polak nawiązał też do swojego czwartkowego wyjścia na mecz hokeja, na który wybrał się wspólnie z Georgem Russellem (czytaj więcej o tym TUTAJ). - Hokej był fajny. Na torze w piątek było ślisko jak na lodowisku. Okazało się, że to była przystawka do tego, co mnie czekało w treningach - podsumował Kubica.