W roku 2014 Formuła 1 przeszła na turbodoładowane silniki V6 i w tym momencie rozpoczął się okres dominacji Mercedesa. Niemcy stworzyli najbardziej wydajny silnik i tym zmiażdżyli rywali. Wprawdzie w tym sezonie ekipa z Brackley zmierza po szósty tytuł mistrzowski F1 z rzędu, ale pod względem mocy jednostki napędowej doszło do zmiany warty.
W tej chwili to Ferrari posiada najbardziej wydajny silnik. - Myślę, że Ferrari było silne, a teraz miażdżą wszystkich swoją prędkością i przyspieszeniem. Trudno jest to później nadrobić na reszcie toru - mówił ostatnio Toto Wolff, szef Mercedesa (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Williams nie zamierza komentować zamieszania z Orlenem
Przedstawiciele Ferrari nie zgadzają się jednak ze słowami Wolffa. - Po pierwsze, inni producenci nie są na jednakowym poziomie. Nadal uważam, że między każdym dostawcą silników są różnice w mocy. My najprawdopodobniej mamy najmocniejszy, ale przewaga nie jest tak duża, jak kreuje ją Mercedes - wyjaśnił "Motorsportowi" Mattia Binotto.
ZOBACZ WIDEO: Niezręczne pytanie o przyszłość Roberta Kubicy. Obok siedział sponsor
Szef Ferrari zarzucił Wolffowi krótką pamięć, bo przed kilkoma laty Mercedes sam "miażdżył rywali" mocą swojego silnika hybrydowego. - Mamy sporą różnicę w prędkości czy przyspieszeniu, ale to zależy od toru. Gdybym miał przeprowadzić dokładną analizę, to tak, mamy przewagę. Tyle że Mercedes przed laty miał znacznie większą. Miał wtedy silnik lepszy o lata świetlne od innych - dodał Binotto.
Czytaj także: Orlen ma dość Williamsa. Trudno mu się dziwić
Tegoroczny model Ferrari został stworzony z myślą o dużej mocy maksymalnej, ale ma za to braki w sile docisku. W efekcie samochód teamu z Maranello był wydajny na mniejszej liczbie torów, niż miało to miejsce w przypadku Mercedesa. Dlatego to Niemcy przewodzą w klasyfikacji kierowców i konstruktorów F1.