Od sezonu 2018 McLaren korzysta w F1 z silników Renault, ale współpraca obu podmiotów zakończy się w przyszłym roku. Obie strony nie dogadały się, co do zasad dalszej kooperacji. Francuzi chcieli wykorzystać sytuację i bliżej współpracować z Brytyjczykami przy pracy nad nadwoziem i niektórymi elementami aerodynamicznymi.
Taki rodzaj partnerstwa nie podobał się Andreasowi Seidlowi, który obawiał się, że w ten sposób Renault wykorzysta tajniki wiedzy McLarena, by poprawić dyspozycję własnej ekipy. Nie należy bowiem zapominać, że obie stajnie toczą boje w klasyfikacji konstruktorów F1.
Czytaj także: Asfaltowe pobocza stały się przekleństwem F1. Czas na kary
Seidl wiedział co robi, bo za plecami Renault negocjował kontrakt na dostawę silników z Mercedesem. - Moim zadaniem jest jak najlepsze połączenie wszystkich elementów, tak abyśmy byli w stanie odnosić sukcesy w przyszłości. Obejmuje to kwestie organizacyjne, takie jak budowę nowego tunelu aerodynamicznego, ale też wybór dostawcy silników - powiedział Seidl w "Motorsporcie".
ZOBACZ WIDEO Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Wojciech Nowicki: To, co robi moja żona, jest mistrzostwem świata
McLaren współpracował już w Mercedesem w zakresie silników. Obie strony były bliskimi partnerami aż do końca roku 2014. Wtedy rządzący stajnią z Woking Ron Dennis uznał, że zespół prywatny nie będzie traktowany tak samo jak fabryczna ekipa Mercedesa. Dlatego porozumiał się z Hondą.
- Nie martwię się tym, że nie będziemy traktowani tak samo jak Mercedes - zaznaczył Seidl. Niemiec wskazał na to, że Williams czy Racing Point nie skarżą się na współpracę z firmą z Brackley i otrzymują identyczne silniki.
Seidl ma tylko 43 lata i wyrasta na jednego z ciekawszych inżynierów młodego pokolenia w F1. Już przed laty był wysoko ceniony w padoku F1, gdy pracował w BMW Sauber. Następnie odnosił sukcesy w wyścigach długodystansowych WEC z Porsche. Od maja zarządza McLarenem i podjął dwie ważne decyzje - wybrał nowego partnera technicznego i postanowił zbudować nowy tunel aerodynamiczny.
Czytaj także: Fernando Alonso myśli o powrocie do F1
- Takie decyzje to efekt wielu dyskusji. Każdego dnia rozmawiam z Zakiem Brownem, szefem całej firmy. Dyskutujemy o tym jaką mamy wizję przyszłości, ale w ostateczności decyzje były łatwe do podjęcia. Cieszę się, że mam wsparcie Zaka i akcjonariuszy w tej kwestii - podsumował Seidl.
McLaren w tym roku wyszedł z dołka i zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Chociaż sezon nie dobiegł jeszcze końca, to na jego koncie jest już ponad 100 punktów. Tym samym po raz pierwszy od 2014 roku ekipa z Woking będzie mogła pochwalić się tak okazałym dorobkiem punktowym w F1.