F1: konflikt interesów pomiędzy Ferrari a McLarenem. Brytyjczycy nie chcieli włoskich silników

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Lando Norris za kierownicą McLarena
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Lando Norris za kierownicą McLarena

McLaren w roku 2021 zmieni partnera i powróci do współpracy z Mercedesem. Stajnia z Woking zdradziła przy tym, że nawet nie brała pod uwagę korzystania z silników Ferrari. - Mamy tu konflikt interesów - powiedział Zak Brown, szef McLarena.

Tylko trzy lata potrwa współpraca McLarena z Renault w zakresie silników w F1. Po sezonie 2020 umowa na dostawę jednostek napędowych nie zostanie przedłużona (czytaj więcej o tym TUTAJ), a Brytyjczycy zaczną korzystać z produktów Mercedesa. Tym samym powrócą do partnera, z którym współpracowali po raz ostatni w sezonie 2014.

Przejście na silniki Mercedesa ma pomóc McLarenowi w powrocie do ścisłej czołówki F1. Co ciekawe, przy tej okazji Brytyjczycy poinformowali, że w ogóle nie brali pod uwagę współpracy z Ferrari. To właśnie Włosi w tej chwili dysponują najbardziej wydajną jednostką w F1.

Czytaj także: Williams nie zamierza komentować zamieszania z Orlenem

- W Formule 1 trzeba patrzeć na dłuższy okres czasu, niż tylko na ostatnie wyścigi. Silnik Ferrari w tej chwili wydaje się być piekielnie mocny. Jeśli jednak spojrzymy na zaangażowanie Mercedesa w tę serię, to dostrzeżemy świetną markę. Ferrari nawet nie braliśmy pod uwagę, bo mamy tu konflikt interesów. Nasza firma też oferuje super szybkie samochody drogowe - wyjaśnił "Motorsportowi" Zak Brown, dyrektor generalny McLarena.

Jeszcze w roku 2017 Brown nie wykluczał, że McLaren sam zacznie produkować silniki, jeśli wskutek zmian przepisów w F1 w roku 2021 staną się one mniej skomplikowane i tańsze. Tak się jednak nie stało. Wprawdzie nowy regulamin nie jest jeszcze znany, ale już wiadomo, że dotychczasowi producenci optowali za tym, aby nie wprowadzać większych modyfikacji do jednostek napędowych.

Czytaj także: Orlen ma dość Williamsa. Trudno mu się dziwić

Jest to podyktowane tym, że żaden nowy producent nie chciał dołączyć do F1. - Na horyzoncie nawet nie było żadnego nowego gracza. Trzeba zainwestować zbyt dużo pieniędzy, aby wejście do F1 miało jakikolwiek sens. Dlatego nie podjęliśmy tematu produkcji własnego silnika. Jesteśmy za to zadowoleni z umowy, jaką podpisaliśmy z Mercedesem - skomentował Andreas Seidl, szef McLarena w F1.

ZOBACZ WIDEO Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Małgorzata Hołub-Kowalik: Taki wynik? Powiedziałabym, że ktoś oszalał!

Komentarze (0)