Japończycy są narodem, który jest zakochany w motorsporcie. Widać to zwłaszcza przy okazji rozgrywanych tam rund Formuły 1 czy MotoGP, kiedy to kibice starają się wykorzystać każdą okazję, by zrobić sobie zdjęcie lub uzyskać autograf jednej z gwiazd.
W środę przekonał się o tym George Russell. Kierowca Williamsa, podobnie jak reszta stawki F1, dotarł już do Azji, gdzie w najbliższy weekend rozegrane zostanie Grand Prix Japonii. Na dworcu kolejowym czekała na niego grupa ludzi, która nie dała Russellowi opuścić stacji, póki nie podpisał zdjęć i kilkudziesięciu kartek.
Czytaj także: Kubica ma większą chęć ścigania niż przed rokiem
Russell przedstawił ten moment na swoim instastories w Instagramie, a następnie opublikował jeszcze zdjęcie w mediach społecznościowych. "Japonia, wasi ludzie są wspaniali" - skomentował krótko.
ZOBACZ WIDEO: Baron: KSM? W piłce jest Barcelona. Żużel też jej potrzebuje
Podobne nagranie umieścił w social mediach Charles Leclerc. Kierowca Ferrari również na stacji metra został zaatakowany przez fanów i przez kilka minut rozdawał autografy, zanim zdołał się uwolnić od Japończyków.
Czytaj także: Pancerne samochody, rygorystyczne testy. Zmiany po śmierci Huberta