Mercedes w ubiegłą niedzielę świętował szósty z rzędu tytuł mistrzowski w klasyfikacji konstruktorów Formuły 1. Wkrótce będzie też fetować kolejne mistrzostwo Lewisa Hamiltona, bo Brytyjczyk ma ogromną przewagę nad konkurentami. Do celebracji 34-latka może dojść już podczas kolejnego wyścigu F1 w Meksyku.
Tym samym będziemy świadkami niespotykanej wcześniej historii. Jeden zespół wygra obie klasyfikacje F1 po raz szósty z rzędu. Przebije to m.in. osiągnięcia Ferrari i Michaela Schumachera z początku XXI wieku.
Czytaj także: Rosjanie już nam nie zazdroszczą Kubicy
- Hamilton ma ogromny wkład w ten sukces. On pisze na nowo historię F1, robi to na swój własny sposób. Zawsze trudno jest ustalić, ile zależy od samochodu, a ile od kierowcy. Na końcu najważniejsza jest jednak ekipa. Formuła 1 to sport zespołowy. Nawet jeśli kierowca jest wielką gwiazdą, to bez zespołu niczego nie wygra - stwierdził Ross Brawn na łamach serwisu F1.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Niezwykły wyczyn wioślarki. Joanna Dorociak najlepsza w maratonie
- Mercedes osiągnął wyższy poziom niż jego rywale. Do tej pory był niemal nietykalny w F1. Nie chcę być doręczycielem złych wieści, ale wcześniej czy później kierunek wiatru się zmienia. To jest brutalne prawo każdego sportu. Bez względu na to co się wydarzy, ostatnie rekordy Mercedesa na zawsze pozostaną w księgach historii - dodał dyrektor sportowy F1.
Brawn sam pracował w Ferrari, gdy włoski zespół świętował sukcesy w erze Schumachera. Później przeniósł się do Hondy i pojawił się też w Mercedesie na początku działalności tej ekipy w F1. Rozkwitła ona jednak na dobre dopiero w okresie rządów Toto Wolffa.
Czytaj także: Kubica ma plan. Chce walczyć o miejsce w Haasie w roku 2021
- Chcę pogratulować Toto. Dwanaście tytułów w ciagu sześciu lat to coś wyjątkowego. Bije to osiągnięcie Ferrari z lat 1999-2004, a dobrze to pamiętam, bo przecież byłem dyrektorem technicznym tej ekipy w tamtym okresie. Przegraliśmy tytuł mistrzowski wśród konstruktorów w roku 1999 w ostatnim wyścigu - podsumował Brawn.