F1: Lewis Hamilton może zostać mistrzem już w Meksyku. Valtteri Bottas nie zamierza ułatwiać mu zadania
Jeśli Lewis Hamilton wygra GP Meksyku, a Valtteri Bottas dojedzie do mety na piątej lub gorszej pozycji, to Brytyjczyk po raz szósty w karierze zostanie mistrzem świata F1. Fin nie zamierza jednak ułatwiać mu zadania.
Jeśli po najbliższym GP Meksyku przewaga Hamiltona nad Bottasem wynosić będzie 79 "oczek", to brytyjski kierowca będzie mógł rozpocząć świętowanie. Jego zespołowy kolega z Mercedesa nie zamierza mu jednak ułatwiać zadania. Zwłaszcza po ostatniej wygranej w Japonii.
Czytaj także: Szef Renault nie boi się o swoją posadę
- Nie poddaję i się nie zamierzam tego robić. Tak długo jak będę mieć matematyczne szanse na tytuł, tak długo będę wierzyć w jego zdobycie. Japonia była tego dobrym przykładem. Na tym torze trudno się wyprzedza, startowałem z trzeciej pozycji, a od razu minąłem oba samochody Ferrari i wygrałem - powiedział Bottas, którego cytuje gpfans.com.
ZOBACZ WIDEO Różnica zdań w kwestii obcokrajowca pod numerem młodzieżowym. Chcemy ratować inne kraje, za chwilę obudzimy się z ręką w nocniku?
- Jestem realistą i wiem, że będę potrzebować fury szczęścia, aby odwrócić losy walki o tytuł. To fakt. Jednak postaram się wygrać wszystkie wyścigi, jakie pozostały do końca sezonu - dodał fiński kierowca.
Bottas w tym roku wygrał ledwie trzy wyścigi F1, podczas gdy Hamilton aż dziewięciokrotnie meldował się na mecie jako pierwszy. - To moja wina. Pozostawałem za Lewisem w większości wyścigów. Postaram się w przyszłości trzymać bliżej. Jednak przeszłości już nie zmienimy. Zostaje patrzeć na sytuację wyścig po wyścigu i zobaczymy jak to się skończy - podsumował.
Czytaj także: Rosjanie już nam nie zazdroszczą Kubicy
30-latek z Finlandii jest jedynym kierowcą, który może jeszcze odebrać tytuł Hamiltonowi. Szans na prześcignięcie Brytyjczyka nie ma już trzeci w klasyfikacji F1 Charles Leclerc.