Od kilku tygodni w F1 dyskutuje się o tym, czy silnik używany przez Ferrari jest legalny. Włosi od początku nowego sezonu Formuły 1 zbudowali pokaźną przewagę nad rywalami pod tym względem, a po przerwie wakacyjnej i wprowadzeniu poprawek do jednostki napędowej dysproporcje jeszcze wzrosły.
Doszło do tego, że Renault i Mercedes miały napisać do FIA pisma, w których domagają się śledztwa przeciwko Ferrari (czytaj więcej o tym TUTAJ). Federacja odbiła jednak piłeczkę i twierdzi, że póki żadna z ekip nie zdecyduje się na złożenie oficjalnego protestu, to sprawa nie będzie procesowana.
Czytaj także: Ferrari szuka sposobu na pokonanie Mercedesa
Tymczasem według "Auto Bilda" zespoły są wręcz przekonane, że Ferrari łamie przepisy F1. Sprawa celowo miałaby jednak być tuszowana przez światową federację.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
"Ich przewaga jest absurdalnie duża i niemożliwym jest osiągnięcie tego w sposób legalny. Technologia silników została mocno rozwinięta i nie da się z niej więcej wycisnąć. Ferrari oszukuje i FIA to wie. Dla federacji to nie ma jednak znaczenia, bo wybuchłby wielki skandal obyczajowy" - cytuje anonimowo jednego z pracowników konkurencyjnej ekipy "Auto Bild".
Ferrari w tym roku, mimo wyraźnie najmocniejszego silnika w stawce F1, wygrało tylko trzy wyścigi. Zespół potrafi jednak wykorzystać swoją moc w kwalifikacjach, w których jest niepokonany od zakończenia przerwy wakacyjnej.
Czytaj także: Co Haas może zaoferować Kubicy?
Gdyby potwierdziły się spekulacje, że Ferrari korzysta z nieregulaminowego silnika, bylibyśmy świadkami kolejnego skandalu w F1. W ostatnich dniach padok żył bowiem protestem Racing Point przeciwko Renault. Spekuluje się, że Francuzi w swoich samochodach korzystają z zabronionego systemu wspomagania hamulców.