Robert Kubica przy okazji GP Japonii nie zostawił suchej nitki na Williamsie (czytaj więcej o tym TUTAJ). Polak miał za złe Williamsowi, że obiecano mu skorzystanie z przedniego skrzydła w niedzielnych kwalifikacjach i wyścigu F1, po czym dowiedział się, że jednak skorzysta ze starego elementu.
Nowe przednie skrzydło miało znacząco poprawiać osiągi i ułatwiać prowadzenie modelu FW42. Już bez niego, Kubica rozbił swój pojazd w kwalifikacjach F1 na torze Suzuka.
Czytaj także: Grosjean nie chce oddać treningów Kubicy
- Myślę, że właśnie ten wypadek z kwalifikacji pokazał, że podjęliśmy właściwą decyzję. Nie chcieliśmy narażać tego elementu na uszkodzenia czy straty. To było dla nas jasne. Przednie skrzydło nie miało być używane w niedzielę. Takie były nasze plany od początku - wyjaśniła Claire Williams na portalu RaceFans.net.
ZOBACZ WIDEO: Orlen z Robertem Kubicą także poza Williamsem. "Mamy plany. Będziemy dalej w F1"
- Ten element miał być jedynie sprawdzany w Japonii. Okazało się, że fabryka wykonała kapitalną robotę. Zwłaszcza przy tych problemach z częściami, jakie mieliśmy wcześniej. Testy miały odbywać się wyłącznie w piątek, po czym okazało się, że ten element sporo poprawia. Nie chcieliśmy jednak ryzykować. Tym bardziej, że pogoda w Japonii nie była idealna - dodała szefowa Williamsa.
Zdaniem Williams, gdyby Kubica miał założone nowe przednie skrzydło i następnie zniszczył je w kwalifikacjach do GP Japonii, zespół musiałby wstrzymać testy nowych części. Zakłóciłoby to proces przygotowań do sezonu 2020.
- Mogę tylko powtórzyć, że to była właściwa decyzja. Włożyliśmy sporo pracy, aby w ogóle mieć to przednie skrzydło w Japonii. Nadal mamy sporo roboty do wykonania, w Meksyku czy później w USA. Te wszystkie plany zostałyby przekreślone, gdybyśmy dali Kubicy ten element i uległby zniszczeniu - wyjaśniła Williams.
Kubica w Japonii podkreślał, że za zmianą decyzji stała osoba, której "nie było na torze". Część personelu Williamsa miała bowiem być gotowa do podjęcia ryzyka i założenia Polakowi nowego przedniego skrzydła. - Mnie nie było w Japonii, więc nie wiem jakie rozmowy toczyły się między inżynierami. Jednak przed wyjazdem na ten weekend F1 nie planowaliśmy korzystania z tego skrzydła w wyścigu - odpowiedziała szefowa stajni z Grove.
Brytyjka podkreśliła, że bierze pełną odpowiedzialność za decyzję z Japonii. - Zawsze takie coś w ostateczności spada na mnie. Niezależnie od tego czy jestem na torze, czy mnie nie ma. I niezależnie od rozmów, jakie toczyli między sobą inżynierowie za kulisami. Decyzja była właściwa. I nie musimy analizować, kto i co powiedział. Nie mam zamiaru prać publicznie naszych brudów - oceniła.
Czytaj także: Bez napięć pomiędzy Kubicą a Williamsem
Równocześnie Williams przyznała, że rozumie frustrację Kubicy. - Nie jestem zaskoczona jego reakcją. Dla Roberta to był frustrujący moment. To przednie skrzydło mocno poprawiało osiągi samochodu, a on jako kierowca chce mieć najlepsze możliwe narzędzie do ścigania. Jednak gdy popatrzymy na szerszą perspektywę, to musimy mieć na uwadze dobro całego zespołu, a nie tylko jednej osoby - podsumowała Williams.
Williams w Japonii miał tylko jedno przednie skrzydło w nowej specyfikacji. Założenie go w samochodzie Roberta Kubicy byłoby równoznaczne z tym, że Polak byłby potraktowany lepiej niż George Russell.