To była jedna z gorszych sesji kwalifikacyjnych Roberta Kubicy w tym sezonie F1. Krakowianin nawet nie podjął walki i zakończył czasówkę do GP Meksyku na ostatnim miejscu z ponad 1,2 s straty do George'a Russella.
Na kiepski czas Polaka wpłynęło kilka faktów. Przede wszystkim to, że na wysoko położonym torze w Meksyku Williams ma spore problemy z brakiem docisku, bo swoje robi przerzedzone powietrze.
Czytaj także: Grosjean nie chce oddać treningów Kubicy
- Dzień wyglądał tak jak wygląda mój czas. Już na okrążeniu wyjazdowym na pierwszym komplecie opon auto nie miało przyczepności. Była dużo gorsza niż w piątek, gdy tor był pół-mokry, pół-suchy. Nawet nie wiem, co powiedzieć - stwierdził Kubica po zakończeniu kwalifikacji F1 w Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"
34-latek podkreślił, że starał się zmienić ustawienia samochodu, ale nie dawało to żadnych rezultatów. - Jak nie mam przyczepności, to kombinuję. Przód nie skręcał. Nawet na okrążeniu wyjazdowym. Próbowaliśmy poprawić balans, ale i tak brakowało nam przyczepności - dodał polski kierowca.
Dziennikarz Mikołaj Sokół zwrócił uwagę Kubicy, że największe straty ponosił w drugim sektorze. Reprezentant Williamsa miał na to prostą odpowiedź. - Bo tam jest najwięcej zakrętów - stwierdził.
Czytaj także: Bez napięć pomiędzy Kubicą a Williamsem
Kubica nie ma też wątpliwości, że niedzielny wyścig F1 będzie dla Williamsa męczarnią. - Trzeba zobaczyć, co przyniesie niedziela. Bo jak tak ma wyglądać przyczepność, to czeka nas długi dzień - podsumował kierowca stajni z Grove.