F1: problemy z organizacją GP Miami. Lokalni politycy rzucają Formule 1 kłody pod nogi
Nie wszystko zostało stracone, jeśli chodzi o wyścig F1 na ulicach Miami. Burmistrz hrabstwa Miami-Dade zawetował rozporządzenie, które miało na celu zablokowanie rywalizacji najlepszych kierowców świata na Florydzie w roku 2020.
Po wielu miesiącach negocjacji Formuła 1 porozumiała się z właścicielem stadionu Hard Rock Stadium i to tam ma zostać stworzony tymczasowy tor. Pojawił się jednak kolejny problem.
Czytaj także: Pech Łukasza Habaja w Rajdzie Węgier
Barbara Jordan, jedna z komisarzy hrabstwa Miami-Dade, stworzyła rozporządzenie, które zabrania zamykania dróg publicznych w okolicy stadionu w momencie rozgrywania Grand Prix Miami. Jordan doprowadziła też do stworzenia dokumentu, który nakazywał wysłuchać opinii mieszkańców przed organizacją wyścigu F1.
Formule 1 pomógł burmistrz hrabstwa Miami-Dade. Carlos Gimenez zawetował rozporządzenia, jakie wystosowała komisarz Jordan. - Zależało mi na tym, aby nie zablokować organizacji wyścigu F1 na tak wczesnym etapie. Nadal dbam o mieszkańców okolic Gardens, gdzie mieści się stadion, ale staram się też znaleźć sposób na organizację tak ważnego wydarzenia sportowego - powiedział Gimenez, cytowany przez "Miami Herald".
Czytaj także: Kubica ciągle sfrustrowany Williamsem
Wyścig F1 w Miami miał znajdować się w kalendarz już w sezonie 2019. Problemy sprawiły, że zawody przesunięto i ich pierwsza edycja planowana jest dopiero na maj 2021 roku.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"