F1: Max Verstappen nieobojętny na tragedię w Australii. Wsparł ratowanie misiów koala

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Max Verstappen wykazał się nie lada sercem. Kierowca Red Bull Racing wsparł fundację, która ratuje misie koala. Australię nawiedziły bowiem fale pożarów. Zginęły w nich tysiące zwierząt.

Ze względu na pożary w Australii odwołano zaplanowaną na połowę listopada rundę WRC w tym kraju. Żywioł zniszczył ogromne tereny, wskutek czego ucierpiały zwierzęta. Jedna z akcji miała na celu zebranie 25 tys. dolarów. Dzięki tym środkom udałoby się umieścić specjalne stacje wody, z których skorzystać mogłyby misie koale.

Do sieci trafił nawet specjalny film promujący akcję, a gdy okazało się, że jedna z uratowanych koali zmarła, internauci zaczęli się mobilizować. W efekcie zgromadzono prawie 2 mln dolarów.

Czytaj także: Robert Kubica czeka na ułożenie puzzli

Jak się okazało, ratunek misiów koala wsparł też Max Verstappen. - Widziałem wszystkie obrazki z Australii i mocno mnie to dotknęło. Przykro się na to patrzyło - powiedział kierowca Red Bull Racing, cytowany przez "De Telegraaf".

ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"

- Oczywiście, trudno zgasić pożary na tak ogromnych obszarach. Jednak później oglądanie obrazków koali spalonych żywcem było straszne. Dlatego pomyślałem, że mogę w tej sytuacji chociaż trochę pomóc - dodał 22-latek.

Verstappen, ani też holenderskie media, nie ujawniły jak dużą kwotę przelał kierowca F1 na walkę ze skutkami pożarów w Australii.

Czytaj także: Kogo chce oszukać Williamsa? Prawda wyszła na jaw

Pokazało to jednak drugie oblicze Holendra. Kilka tygodni wcześniej, gdy przez świat F1 przetoczyła się dyskusja na temat zmian klimatu wywołana przez Lewisa Hamiltona, Verstappen oświadczył, że czasem lubi "spalić nieco paliwa" i "zjeść prawdziwe mięso".

Komentarze (0)