DRS jest kontrowersyjnym systemem w Formule 1. Zwłaszcza, że w ostatnich latach na torach zaczęło się pojawiać więcej stref, w których można z niego korzystać. Kierowca tracący mniej niż sekundę do najbliższego rywala może sięgnąć po to rozwiązanie, dzięki czemu dysponuje mniejszym oporem powietrza i z łatwością jest w stanie przeprowadzić atak.
Jednak na początku GP Abu Zabi kierowcy byli pozbawieni DRS-u. - To była awaria serwera. Dość szybko go wyłączyliśmy i dopóki nie odtworzyliśmy kopii zapasowej i nie mieliśmy pewności, że wszystko działa, to nie zdecydowaliśmy się na ponowne włączenie systemu - przekazał "Motorsportowi" Michael Masi, dyrektor wyścigowy F1.
Czytaj także: Robert Kubica czeka na nowe wyzwania
To sędziowie decydują o tym czy DRS jest aktywny w samochodach. Jest on wyłączany m.in. w momencie neutralizacji czy też kiepskich warunków pogodowych. Dlatego tak ważna jest kontrola ze strony FIA i czuwanie nad całym systemem.
ZOBACZ WIDEO: F1. Daniel Obajtek zachwycony ze współpracy z Kubicą. "Sama sprzedaż detaliczna wzrosła o 400 milionów złotych!"
- GP Abu Zabi pokazało nam, że bez DRS-u nie ma wyprzedzania w F1, że nadal potrzebujemy tego systemu - powiedział Daniel Ricciardo, kierowca Renault.
Narzekających było znacznie więcej. George Russell na początku rywalizacji skarżył się, że utknął za Robertem Kubicą i nie był w stanie wyprzedzić Polaka bez skorzystania z DRS-u. Utrudnione zadanie miał też Valtteri Bottas, który wskutek kary startował z końca stawki i musiał wyprzedzać szereg kierowców.
Jednak nie wszyscy podzielają pogląd Australijczyka. - Było świetnie. W końcu widzieliśmy prawdziwe ściganie. Można było zobaczyć, jak kierowca przygotowuje sobie manewr, jak pracuje nad przeprowadzeniem ataku i wykonuje piękny ruch. Bo gdy mamy DRS to oglądamy wyprzedzanie niczym na autostradzie - skomentował we włoskiej telewizji Jacques Villeneuve, były mistrz świata F1.
Czytaj także: Williams znów się skompromitował w F1
- Tym razem mieliśmy emocjonującą walkę. Zobaczyliśmy, co jest nie tak z systemem DRS. On jest sztuczny. Fani od lat narzekali na liczbę manewrów wyprzedzania w F1. Jednak chodzi o ich jakość, nie ilość - podsumował Kanadyjczyk.
DRS w GP Abu Zabi został włączony na 18. okrążeniu i działał już bez przeszkód aż do końca wyścigu.