Do akcji z udziałem Lewisa Hamiltona i Valentino Rossiego doszło za sprawą firmy Monster Energy, która sponsoruje obu sportowców. Brytyjczyk nie ukrywał bowiem, że jest wielkim fanem MotoGP i pomysł wrodzono życie po jednej z wizyt legendy Formuły 1 na rundzie motocyklowych mistrzostw świata.
Tyle że jazdy w Walencji zakończyły się fatalnie dla Hamiltona. Wprawdzie Monster Energy zablokował dziennikarzom i kibicom dostęp do toru im. Ricardo Tormo w Walencji, ale według nieoficjalnych informacji, kręcenie spotu promocyjnego miało się zakończyć upadkiem Brytyjczyka i zniszczeniem motocykla Rossiego.
Czytaj także: Nikt nie zmuszał Kubicy, by wiązał się z Williamsem
Na szczęście, wywrotka Hamiltona nie była poważna w skutkach i nic nie stało na przeszkodzie, aby ukończyć nagrywanie klipu promocyjnego. Oczekuje się, że w najbliższych dniach zostanie on opublikowany w social mediach.
Dla aktualnego mistrza świata F1 to kolejna nieudana przygoda z motocyklem. Przed rokiem w Jerez testował on model Yamahy w specyfikacji World Superbike, który jest znacznie słabszy od tego, jaki do dyspozycji mają reprezentanci MotoGP. Wówczas Hamilton również zaliczył niegroźny upadek.
Czytaj także: Nikt nie powstrzyma Lewisa Hamiltona w F1
Za to Rossi po zakończeniu przejazdów samochodem Mercedesa miał mieć ogromny uśmiech na twarzy. 40-latek w przeszłości testował już maszyny F1. Był nawet przymierzany do startów w barwach Ferrari, a pod wrażeniem jego tempa był sam Michael Schumacher. Ostatecznie Rossi nie zdecydował się na przesiadkę z dwóch na cztery kółka.
ZOBACZ WIDEO: F1. Daniel Obajtek zachwycony ze współpracy z Kubicą. "Sama sprzedaż detaliczna wzrosła o 400 milionów złotych!"