Chociaż Robert Kubica zakończył miniony sezon F1 z ledwie jednym punktem na koncie, to znalazł się w czubie kierowców, jeśli chodzi o pozycje zyskane na starcie. Normą stało się, że kierowca Williamsa wyprzedzał na pierwszych metrach szereg rywali i nie powodował przy tym kolizji.
- Na pierwszym okrążeniu możesz ukryć pewne braki samochodu. Trzeba trochę zgadywać, co się może wydarzyć i mocno improwizować. Bo nie masz wiedzy i pewności, co się stanie - powiedział Kubica, cytowany przez RaceFans.net.
Czytaj także: Felipe Massa uderzył w Roberta Kubicę
Kubica był w stanie utrzymywać rywali za swoimi plecami przez dwa, trzy okrążenia. Później przegrywał z tempem modelu FW42. - Na starcie i pierwszych "kółkach" przyczepność jest zupełnie inna. Do tego dzieje się sporo rzeczy. Pod tym względem ten rok był naprawdę dobry - dodał.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: 33 lata, a ciało nastoletniej modelki. Pochodzi z Polski
35-latek ma jednak świadomość tego, że dobre rozgrywanie startów nie miało większego znaczenia, bo nie mogło się przełożyć się na punkty. - Byłem przed rywalami przez jedno, może dwa okrążenia i wiedziałem, że mnie wyprzedzą. W ostatnim wyścigu w Abu Zabi miałem chociaż trochę walki z rywalami i utrzymywałem ich w zasięgu wzroku. Przez większość sezonu tego jednak nie było - zauważył polski kierowca.
W przyszłym roku Kubica nie będzie już związany z Williamsem. Jego miejsce zajął bowiem Nicholas Latifi. Polak chce jednak wierzyć, że zespół wydobędzie się z dołka.
Czytaj także: Robert Kubica o przepłakanych nocach i posiadaniu dzieci
- Na pewno zespół zyskał kilka cennych lekcji w tym roku. Mam nadzieję, że rozwiążą pewne problemy, bo nie było mi łatwo, czy nawet George'owi. Niektóre kwestie mocno utrudniały nam życie jako kierowcy - podsumował Kubica.