Charles Leclerc przebojem wdarł się do F1 i Ferrari. Najpierw w debiutanckim sezonie 2018 zachwycił wszystkich swoimi występami, a następnie otrzymał szansę awansu do włoskiej ekipy. Już w pierwszym roku startów w barwach zespołu z Maranello udowodnił, że zasługiwał na swoją szansę.
Leclerc wygrał w sezonie 2019 dwa wyścigi F1 i siedmiokrotnie zdobywał pole position. Do tego zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej kierowców. Tym samym 22-latek wyprzedził Sebastiana Vettela, który był liderem Ferrari w ostatnich latach.
Czytaj także: Grosjean nie chce stracić miejsca w Haasie
- Bardzo się cieszę, że pozostanę kierowcą Ferrari. Jazda w czerwonym samochodzie w F1 to spełnienie moich marzeń. Nie mogę się już doczekać kolejnej kampanii, aby jeszcze bardziej pogłębić moją relację z zespołem. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość - przekazał Leclerc.
ZOBACZ WIDEO: F1. Daniel Obajtek zachwycony ze współpracy z Kubicą. "Sama sprzedaż detaliczna wzrosła o 400 milionów złotych!"
Według włoskich mediów, nowa umowa gwarantuje Leclercowi pensję na poziomie 9 mln euro. To ponad trzy razy więcej niż do tej pory (czytaj więcej o tym TUTAJ).
- Z każdym kolejnym wyścigiem rosła w nas chęć do przedłużenia umowy z Charlesem. To było bardziej niż oczywiste. Będzie z nami przez co najmniej pięć kolejnych sezonów. To pokazuje, że Charles i Ferrari mają przyszłość. Jest częścią naszej rodziny od roku 2016, gdy dołączył do naszej akademii talentów i jesteśmy z tego dumni - dodał Mattia Binotto, szef Ferrari.
Czytaj także: Kubica wśród osobistości dekady w F1
W gorszym położeniu znajduje się w tej chwili Vettel, którego umowa z Ferrari wygasa po sezonie 2020. Wiele wskazuje na to, że nie zostanie ona przedłużona, a Włosi poszukają nowego partnera dla Leclerca.