F1: Antonio Giovinazzi może czuć się zagrożony. Kierowca Alfy Romeo powalczy o swoją przyszłość

Antonio Giovinazzi musi się mieć na baczności. Wyniki kierowcy Alfy Romeo w roku 2019 pozostawiały sporo do życzenia. Uratował go fakt, że jest Włochem i wywodzi się z akademii Ferrari. Na jego miejsce czyhać będą Robert Kubica i Mick Schumacher.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Antonio Giovinazzi Getty Images / Dean Mouhtaropoulos / Na zdjęciu: Antonio Giovinazzi
W roku 2019 Robert Kubica miał dwa poważniejsze incydenty na torze w trakcie wyścigów. W obu przypadkach zamieszany w nie był Antonio Giovinazzi. Najpierw Włoch był sfrustrowany tym, że nie potrafi wyprzedzić Polaka na ulicznym torze w Monako i doprowadził do kolizji, blokując przy tym przejazd reszcie stawki.

Do kolejnego kontaktu doszło na sam koniec kampanii w Abu Zabi, gdy kierowca Alfy Romeo znów utknął za powolnym samochodem Williamsa. W sekcji zakrętów próbował wyprzedzić Kubicę, ale doszło do kontaktu i uszkodził podłogę w pojeździe Polaka.

Czytaj także: Alfa Romeo ma problem ze sprzedażą samochodów. Pomoże Kubica?

- Przynajmniej mieliśmy trochę walki - komentował później Kubica. Wkrótce 35-latek znów może stoczyć pojedynek z Giovinazzim, ale już korespondencyjny. O miejsce w Alfie Romeo w sezonie 2021.

ZOBACZ WIDEO Daniel Obajtek: Mamy szersze plany związane z Kubicą. Czeka nas pracowity rok

Niespełniona nadzieja Włochów

Włochy to kraj paradoksów. Naród zakochany w Formule 1 i Ferrari, a mimo to od lat nie posiada w czołówce F1 swojego reprezentanta. Przez lata tifosi, jak określa się sympatyków teamu z Maranello, musieli trzymać kciuki za Michaela Schumachera z Niemiec. Teraz ich wielką nadzieją jest Charles Leclerc z Monako.

Bo chyba nikt na półwyspie Apenińskim nie ma już nadziei związanych z Antonio Giovinazzim. Włoch zdobył tytuł wicemistrzowski w GP2 w roku 2016, ale na okazję do regularnych startów w F1 musiał czekać aż do sezonu 2019. Jego wyniki nie powaliły przy tym na kolana. Zdobył dla Alfy Romeo 14 punktów, podczas gdy Kimi Raikkonen - 43.

- W pierwszej części sezonu się męczyłem, bo nie startowałem w F1 przez dwa lata. Dlatego nie było mi łatwo wrócić do regularności. W F1 każdy kierowca chce osiągnąć jak najlepszy wynik, miałem problemy z tempem wyścigowym. W kwalifikacjach byłem dość wysoko, blisko Kimiego, ale w wyścigu traciłem to wszystko - powiedział Giovinazzi w rozmowie z "Motorsportem".

Giovinazzi wspomina o "powrocie", bo na początku 2017 roku w dwóch wyścigach zastępował kontuzjowanego Pascala Wehrleina. Nie zdobył wtedy ani jednego punktu. Gdy Wehrlein wyleczył uraz kręgosłupa, kierowca z Włoch powrócił do pracy w symulatorze Ferrari.

Ostatnia szansa?

Włoch, mimo słabych wyników, otrzymał drugą szansę od Alfy Romeo. Pomogła mu narodowość i wsparcie Ferrari. Firma z Maranello ma tego samego właściciela, dostarcza ekipie z Hinwil silniki i ma prawo obsadzenia jednego fotela w Alfie Romeo. Na tym skorzystał Giovinazzi.

26-latek zareagował też odpowiednio na krytykę, poprawiając swoje wyniki w drugiej fazie sezonu. Pech polegał na tym, że wtedy Alfa Romeo zaczęła odstawać tempem od rywali ze środka stawki F1, bo skupiła się już na sezonie 2020. Dlatego nie przełożyło się to na konkretne punkty.

- Ogólnie to był trudny sezon, ale pozytywny. Wiele się nauczyłem. Popełniałem błędy, ale rozumiałem skąd się wzięły i co muszę poprawić. W przyszłym sezonie będę mieć na swoich barkach ogrom doświadczenia. Do tego poznałem pracę z zespołem od środka. Na pewno zacznę lepiej nową kampanię niż poprzednią - zapewnił Giovinazzi w rozmowie z "Motorsportem".

Włosi najchętniej widzieliby Giovinazziego w roku 2021 w Ferrari, ale to mało prawdopodobny scenariusz. Kierowca z Martina Franca musiałby znacząco poprawić wyniki, zdystansować Kimiego Raikkonena. Na to się jednak nie zanosi.

- Chcę się skoncentrować na Alfie Romeo. Dla mnie rok 2020 jest bardzo ważny. Pod koniec przyszłego sezonu rynek kierowców F1 będzie otwarty, większości kierowców kończą się umowy. Jednak ja muszę się skupić na swojej pracy. Jeśli zaliczę pozytywny rok, wszystko może się wydarzyć - skomentował włoski kierowca.

Kubica i Schumacher czekają

Giovinazzi w pierwszej kolejności powinien się skupić na obronie miejsca w Alfie Romeo. Bez wątpienia czyhać na nie będą Robert Kubica oraz Mick Schumacher. Polak jest w gorszej sytuacji, bo nie jest w żaden sposób powiązany z Ferrari. W tej sytuacji Kubica powinien bardziej spoglądać w kierunku Raikkonena i liczyć, że Fin mając 41 lat zakończy karierę w F1.

Co innego Schumacher. On chce trafić jak najszybciej do Formuły 1, czyli w roku 2021. Ferrari już zapowiedziało, że nie dostanie szansy w głównym zespole, bo jest na to zbyt młody. Dlatego może otrzymać fotel w Alfie Romeo. Wystarczy, że władze firmy uznają, że Giovinazzi nie rokuje po dwóch pełnych sezonach w F1.

Czytaj także: Alfa Romeo idzie śladem najlepszych w F1 

Jest jeszcze jeden scenariusz. W nim Giovinazzi trafia do Haasa, który również współpracuje z Ferrari w F1. Takie rozwiązanie mogłoby zadowolić każdą ze stron. Zwłaszcza, że Amerykanie również mogą myśleć o zmianach kadrowych w związku z niezbyt dobrą formą Romaina Grosjeana.

Giovinazzi jednak o tym nie myśli. - Gdzie widzę siebie za 10 lat? To szmat czasu. Jestem osobą, która nie myśli za wiele o przyszłości czy przeszłości. Skupiam się na teraźniejszości. Najpierw odjedźmy sezon 2020, a potem zobaczymy, co przyniesie przyszłość - podsumował kierowca Alfy Romeo.

Czy Antonio Giovinazzi straci miejsce w Alfie Romeo po sezonie 2020?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×