Kanada w tym roku ma aż dwóch reprezentantów w Formule 1. Do Lance'a Strolla, który zadebiutował w F1 w roku 2017, dołączył bowiem Nicholas Latifi. 24-latek związał się z Williamsem, gdzie zastąpił Roberta Kubicę.
Zaskakujące jest jednak to, że Stroll i Latifi w nadchodzącym sezonie F1 startować będą z amerykańską licencją. Wynika to z faktu, że Kanada w grudniu ubiegłego roku zrezygnowała z mandatu FIA. Dlatego też kierowcy Racing Point i Williamsa musieli poszukać dla siebie innych opcji.
- To było dziwne. Już w Abu Zabi przy okazji ostatniego wyścigu F1 słyszeliśmy, że Kanada może nie odnowić swojego członkostwa w FIA. Dlatego wcześniej złożyłem wniosek o amerykańską licencję - wyjaśnił Latifi w rozmowie z RaceFans.net.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle'a
- Posiadałem kanadyjską licencję, a następnie musiałem się ubiegać o superlicencję, aby startować w F1. Gdybym miał nadal kanadyjski dokument, FIA nie zaakceptowałaby mojej prośby. Dlatego szybko musiałem wystąpić o amerykańskie papiery. To zaskakujące, ale w ostateczności nie zmienia to zbyt wiele - dodał Latifi.
Mimo startów z licencją USA, Latifi nadal będzie uznawany przez F1 jako Kanadyjczyk. - Nadal mam flagę Kanady obok swojego nazwiska, kibice zobaczą ją też w trakcie transmisji telewizyjnych. To jest najważniejsze - stwierdził.
Latifi w tym roku w F1 będzie startować z numerem szóstym na samochodzie. Taki wybór wynika z tego, że kierunkowy do Montrealu, w którym urodził się 24-latek, to właśnie liczba sześć.
Czytaj także:
Kubica zaimponował Alfie Romeo
Takim samochodem w DTM pojedzie Kubica