W piątek w Genewie obradowała Światowa Rada Sportów Motorowych. Jednym z tematów była afera, jaka rozpętała się w Formule 1 w ostatnich dniach. Po tym jak FIA podpisała tajne porozumienie z Ferrari, siedem zespołów F1 zagroziło światowej federacji krokami prawnymi i przedstawiło konkrente żądania (czytaj więcej o tym TUTAJ).
"Rada jednogłośnie poparła prezydenta FIA i dział techniczny federacji w zakresie zarządzania tą sprawą. Zdecydowanie sprzeciwiła się wszelkim uwagom i komentarzom, które podważają reputację i wizerunek FIA oraz mistrzostw świata Formuły 1" - napisano w komunikacie prasowym po piątkowym spotkaniu.
Stanowisko Rady to ważny znak dla FIA. Powinno ono umocnić pozycję prezydenta Jeana Todta w trudnym okresie. Zwłaszcza gdyby ekipy F1 faktycznie skierowały sprawę do sądu.
Wcześniej zespoły, które nie korzystają z silników Ferrari, dały federacji tydzień na ujawnienie wszystkich szczegółów sprawy. Zażądały też anulowania wszystkich punktów zdobytych przez włoski zespół w sezonie 2019 i przeliczenia na nowo nagród finansowych za zeszły rok w F1.
Cała afera spowodowana jest tym, że najprawdopodobniej Ferrari w konstrukcji silnika na rok 2019 wykorzystało szarą strefę w przepisach i jednostka napędowa z Maranello nie była legalna. Jednak sama FIA w odpowiedzi na pretensje innych zespołów przyznała, że konstrukcja maszyny jest tak skomplikowana, że nie mogła ona udowodnić Włochom winy. Dlatego podpisano tajne porozumienie, kończące sprawę.
Czytaj także:
Robert Kubica jeżdżącym szefem
Alfa Romeo odczuje skutki afery z silnikiem Ferrari
ZOBACZ WIDEO: Kubica za Raikkonena? Szef Alfy Romeo nie rozmawiał jeszcze z Finem o nowym kontrakcie