W ostatnich dniach kibice zastanawiali się, co z występem kierowców Alfy Romeo w Grand Prix Australii. Jest to spowodowane szalejącą we Włoszech epidemią koronawirusa. Obostrzenia dotknęły bowiem Włochów i osoby przebywające w tym kraju.
W niedzielę Antonio Giovinazzi poinformował kibiców za pośrednictwem social mediów, że dotarł na lotnisko we francuskiej Nicei i nie miał większych problemów z wejściem na pokład. Należy zatem oczekiwać, że Giovinazzi wystartuje w Melbourne w wyścigu, który zaplanowano na 15 marca.
26-latek nie lekceważy jednak ryzyka spowodowanego koronawirusem. Na pokład samolotu wszedł w specjalnej masce, a groźnej chorobie poświęcił wpis na Instagramie.
ZOBACZ WIDEO: Orlen szuka następców Kubicy. Umowa z Alfą gwarantuje młodym Polakom szkolenie
"Mam mieszane uczucia na tydzień przed pierwszym wyścigiem w tym sezonie. Jeśli sport może coś zrobić, to dać chwilę odpoczynku w najbardziej skomplikowanych sytuacjach. Dlatego będę w Australii w kasku w barwach Włoch. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby dać powody do radości" - napisał kierowca Alfy Romeo.
"W tych trudnych dniach każdy musi zachowywać się odpowiedzialnie, szanować wprowadzone przepisy. Nie narażajmy ludzi na niepotrzebne ryzyko" - dodał Giovinazzi.
Gdyby Antonio Giovinazzi z jakichś powodów nie mógł wystąpić w Grand Prix Australii, jego miejsce mógłby zająć Robert Kubica. Problem w tym, że rezerwowy Alfy Romeo na co dzień sam mieszka we Włoszech i też musi spodziewać się dodatkowych kontroli podczas wjazdu do Australii.
Czytaj także:
Kubica zasłużył na kolejną szansę w lepszym bolidzie
Glock gotów pomóc Kubicy w DTM