Podczas gdy Formuła 1 szykuje się do pierwszego wyścigu w tym sezonie, jaki zaplanowano na 15 marca w Australii, to rywalizacji w Melbourne towarzyszyć będą komentarze związane z aferą wokół silnika Ferrari. Najprawdopodobniej Włosi w roku 2019 korzystali z nieregulaminowej jednostki. FIA nie jest jednak w stanie tego udowodnić i podpisała z Ferrari tajną ugodę, co rozwścieczyło pozostałych rywali.
Aż siedem zespołów F1 domaga się wykluczenia Ferrari z wyników sezonu 2019, a to może zadecydować o przyszłości Sebastiana Vettela. Umowa czterokrotnego mistrza świata wygasa z końcem roku.
- Myślę, że przyszłość Sebastiana uzależniona jest od tego, jak skończy się ta historia. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że dla niego będzie to argument, by odejść, że stwierdzi "to jest właśnie to" - powiedział w rozmowie z ran.de Timo Glock, były kierowca F1.
ZOBACZ WIDEO: Orlen szuka następców Kubicy. Umowa z Alfą gwarantuje młodym Polakom szkolenie
Glock wskazał też potencjalny kierunek dla Vettela. - A może by tak McLaren? Władzę w tym zespole objął Andreas Seidl. Niemiec, który bardzo dobrze zna się z Sebastianem i prowadzi McLarena w dobrą stronę. Wyobrażam sobie, że Andreas chciałby mieć tak doświadczonego kierowcę w swoim zespole - dodał 37-latek.
Obecny kierowca BMW w DTM nie wyklucza, że afera z udziałem Ferrari może mieć znacznie poważniejsze konsekwencje. Glock nie wyklucza chociażby odejścia Mattii Binotto. - Tak jest już w profesjonalnym biznesie. Ten, kto jest odpowiedzialny za problemy, musi zdjąć kapelusz i odejść. Binotto wiedział, co się dzieje i będzie musiał ponieść tego konsekwencje - podsumował Glock.
Czytaj także:
Williams nie będzie blokować Russella
Alfa Romeo nie boi się stawiać na kobiety