Zespoły Formuły 1 dały FIA tydzień, aby wyjaśniła ona sprawę kontroli silnika Ferrari. Ekipy nie chcą bowiem słyszeć tłumaczeń, że federacja nie była w stanie udowodnić Włochom łamania przepisów F1. Oczekują wykluczenia Ferrari z wyników z sezonu 2019, opublikowania specyfikacji włoskiej jednostki i ponownego przeliczenia nagród finansowych.
Już nawet sami przedstawiciele Ferrari nie ukrywają, że zespół wykorzystywał szarą strefę w przepisach w roku 2019. Problem w tym, że FIA w żadnym momencie nie udowodniła tego Włochom. Dlatego sprawa zakończyła się podpisaniem tajnej ugody, co tak bardzo rozwścieczyło konkurencję.
Włoskie media zastanawiają się, co wydarzy się w przypadku, gdy FIA nie spełni żądań siedmiu ekip F1. Czy zdecydują się one na stworzenie konkurencyjnej serii wyścigowej, do której Ferrari nie zostanie zaproszone? Termin na to jest odpowiedni, bo żaden z teamów nie zobowiązał się do startów w F1 począwszy od roku 2021. Wynika to z faktu, że w przyszłym sezonie w życie mają wejść nowe przepisy, znacznie zmieniające kształt królowej motorsportu.
ZOBACZ WIDEO: Orlen szuka następców Kubicy. Umowa z Alfą gwarantuje młodym Polakom szkolenie
Pod listem do FIA podpisali się szefowie Mercedesa, Red Bull Racing, McLarena, Renault, Alpha Tauri, Racing Point i Williamsa. To wystarczająca liczba zespołów, aby stworzyć osobny projekt. Zwłaszcza jeśli dotrzymają one słowa i wystąpią na drogę sądową przeciwko FIA i Ferrari.
Niewyjaśnienie Ferrarigate, jak określa się sprawę we Włoszech, może mieć też konsekwencje w postaci wyjścia Mercedesa z F1. Ola Kallenius, który przejął rządy w firmie kilka miesięcy temu, nie jest aż tak dużym orędownikiem królowej motorsportu jak jego poprzednik Dieter Zetsche. Kallenius tym samym dostanie do ręki argument, że nie warto rywalizować w F1.
O ile ultimatum siedmiu zespołów F1 mija w środę, o tyle gorąco może się zrobić na torze Albert Park w Melbourne dopiero w czwartek. Tego dnia rozpoczną się bowiem odbiory techniczne samochodów przed Grand Prix Australii.
Czy Ferrari i zespoły korzystające z silników z Maranello znajdą się pod szczególnym nadzorem? Czy będziemy świadkami kolejnych protestów? Na to pytanie w tej chwili nie jest w stanie nikt odpowiedzieć.
Czytaj także:
Netflix nie płaci fortuny za prawa do serialu o F1
Raikkonen nie wierzy symulatorowi