F1. GP Australii. Nowe fakty ws. 70-latka chorego na koronawirusa. Władze nie odwołają wyścigu
- Nie odwołamy Grand Prix Australii - powiedział Daniel Andrews, premier stanu Wiktoria. We wtorek w hotelu tuż obok toru F1 wykryto przypadek koronawirusa. Jak się okazało, starszy mężczyzna złamał szereg rządowych zaleceń.
Zarażony wrócił w poprzedni piątek z Singapuru, a wcześniej był też w Egipcie, Izraelu i Jordanii. Najprawdopodobniej w jednym z tych państw miał styczność z osobą zarażoną koronawirusem.
70-latek zignorował polecenia australijskich władz. Po powrocie z Singapuru powinien był pozostać w domu. Tymczasem wybrał się na wyścig F1 i zamieszkał w Albert Park Hotel. Co więcej, mimo wyraźnych objaw choroby, miał się też wybrać na zakupy do centrum Melbourne. W jednej z galerii mógł mieć styczność ze sporą grupą ludzi.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny filmAlbert Park Hotel został zamknięty, a jego pracownicy mają pozostać w domach w ramach kwarantanny.
- Nie odwołamy Grand Prix Australii ani innych poważnych imprez w kolejnych dniach. To nie czas na tego typu działania. Jednak ten czas nadejdzie. I podobnie jak w przypadku niedawnych pożarów lasów, będę musiał być bardzo szczery wobec ludzi - powiedział na specjalnie zwołanej konferencji premier stanu Wiktoria, Daniel Andrews.
Czytaj także:
Netflix nie płaci fortuny za prawa do serialu o F1
Raikkonen nie wierzy symulatorowi