Pierwsze osiem wyścigów nowego sezonu Formuły 1 zostało odwołanych i nie wiadomo, w którym momencie uda się rozpocząć rywalizację w królowej motorsportu. Właściciele F1 optymistycznie szacują, że będzie to druga połowa czerwca albo początek lipca.
To rodzi pytanie, ile wyścigów uda się zorganizować przy takim scenariuszu. Chase Carey, szef F1, chciałby w tych okolicznościach sezonu składającego się z 15-18 rund. Jeśli jednak świat szybko nie upora się z koronawirusem, wydaje się to mało realne.
Nowy pomysł zespołów F1 zakłada rozegranie "super sezonu". Polegałby on na tym, że rywalizacja zainaugurowana latem 2020 roku będzie kontynuowana w pierwszych miesiącach roku 2021. Byłoby to możliwe chociażby za sprawą tego, że przepisy pozostaną takie same, a ekipy już porozumiały się, co do zamrożenia rozwoju niektórych części.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Urubko pokazuje, co robić podczas epidemii koronawirusa
- Jesteśmy zaangażowani w rozmowy. Razem z innymi szefami zespołów F1 mamy poczucie, że to bardzo ważne chwile dla Formuły 1. Daliśmy Chase'owi Careyowi swobodę działania w zakresie układania nowego kalendarza - powiedział Sky Italia Mattia Binotto, szef Ferrari.
- Możemy nawet organizować weekendy, w których będziemy mieć po dwa wyścigi, a treningi będą przeniesione na sobotni poranek. Wszystko po to, aby jakoś sobie poradzić z transportem pod względem logistycznym. Przerwa wakacyjna już teraz została przeniesiona z sierpnia na przełom marca i kwietnia, a to stwarza nam możliwość organizowania wyścigów latem - dodał Binotto.
Formuła 1 w tej chwili opracowuje różne scenariusze. Ten najbardziej optymistyczny zakłada, że w styczniu 2021 roku uda się rozegrać dwa, trzy wyścigi, które zaliczane będą do sezonu 2020. Następnie mielibyśmy miesięczną przerwę, w marcu odbyły się zimowe testy, a kolejna kampania zaczęłaby się w kwietniu. Ten bardziej pesymistyczny scenariusz, zakładający dłuższą walkę z pandemią, bierze pod uwagę organizację wyścigów nawet w lutym 2020 roku.
- Jeśli taki ruch dałby nam pełniejsze mistrzostwa świata w sezonie 2020, a następnie ruszylibyśmy później z kolejną rozgrywką, to jesteśmy otwarci na taką możliwość - stwierdził Binotto.
Ferrari w tej chwili posiada zamkniętą fabrykę w Maranello, co nie tylko wynika z ogłoszonej przerwy wakacyjnej w F1, ale przede wszystkim spowodowane jest sytuacją we Włoszech. W tym kraju stwierdzono już ponad 86 tys. przypadków zachorowań na koronawirusa, a zmarło ponad 9 tys. osób.
- Zaczęliśmy pracować zdalnie tuż po powrocie z Australii. Teraz mamy zamkniętą fabrykę, co wynika z przepisów FIA o przerwie wakacyjnej. Jesteśmy też w stałym kontakcie z Vettelem i Leclercem. Obaj przebywają w domu, trenują jak zwykle. Bez wątpienia są w dobrej formie - zakończył Binotto.
Czytaj także:
Koronawirus zmienił plany Kubicy
Zespoły F1 na ratunek Wielkiej Brytanii