Koronawirus. Pierwszy zespół myśli o upadłości. To w nim wypromował się Max Verstappen

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

- Zespoły takie jak nasz polegają głównie na pieniądzach kierowców - mówi Fritz van Amersfoort, który jako jeden z pierwszych poznał się na talencie Maxa Verstappena. Holender bierze pod uwagę zakończenie działalności z powodu koronawirusa.

W tym artykule dowiesz się o:

Od momentu odwołania Grand Prix Australii sporo dyskutuje się o przyszłości zespołów Formuły 1, bo te muszą się liczyć ze sporymi stratami finansowymi. Z powodu koronawirusa nie ma szans, aby sezon 2020 składał się z 22 wyścigów, tak jak pierwotnie planowano. Rezygnacja z choćby jednej rundy oznacza milionowe straty dla teamów F1.

Niewielu ekspertów i kibiców zwraca jednak uwagę na sytuację zespołów juniorskich, które stanowią zaplecze talentów dla gigantów z F1. O możliwości zamknięcia swojej działalności zaczął mówić Fritz van Amersfoort, który posiada ekipę w Formule 3. To on pozwolił wypłynąć Maxowi Verstappenowi na szerokie wody, po czym Holendra przejął Red Bull Racing.

- Zespoły takie jak nasz polegają głównie na pieniądzach kierowców. Nie mogę żądać od naszych zawodników, by wpłacili na konta obiecane nam pieniądze, skoro się nie ścigamy - powiedział wprost założyciel ekipy Van Amersfoort Racing.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

- Otrzymaliśmy jedynie pewne zaliczki. Teraz liczymy pieniądze, które nam pozostały. Mamy 35 pracowników na pełnym etacie, każdemu z nich musimy płacić miesięczne wynagrodzenie. Pytanie, jak długo możemy to wytrzymać? Na pewno nie sześć miesięcy, a mówi się, że tyle może trwać cała sytuacja - dodał Holender.

Van Amersfoort zwrócił uwagę na to, że choć zespoły Formuły 1 zatrudniają znacznie większy personel i obracają milionami dolarów, to część z nich może liczyć na wsparcie firmy-matki, czyli producenta samochodów. Sytuacja jego teamu jest inna.

- Nie znam finansów Formuły 1. My jednak jesteśmy w 100 proc. zależni od gotówki, jaką otrzymujemy. Nie mamy żadnych oszczędności na kontach. W tej chwili oszczędzamy na braku wyścigów, bo nie musimy podróżować, płacić za hotele, itd. Problem polega na tym, że mamy czym płacić tylko wtedy, gdy to kierowcy nam płacą. Teraz tego nie robią - zakończył szef zespołu z Holandii.

Wyścigi Formuły 2 i Formuły 3 towarzyszą weekendom Formuły 1. Królowa motorsportu odwołała do tej pory osiem tegorocznych rund. Rywalizacja najwcześniej zainaugurowana zostanie w drugiej połowie czerwca. Oznacza to, że jeszcze przez ponad dwa miesiące mniejsze ekipy z F2 czy F3 będą pozbawione źródła dochodów.

Czytaj także:
Bernie Ecclestone nie boi się koronawirusa
F1 postawi na wyścigi bez publiczności?

Komentarze (0)