Koronawirus zmusił już Formułę 1 do odwołania ośmiu tegorocznych wyścigów, ale najpewniej na tym nie koniec. Trudno bowiem oczekiwać, aby wznowienie rywalizacji było możliwe w drugiej połowie czerwca, kiedy to mają zostać rozegrane Grand Prix Kanady czy Grand Prix Francji.
- Problem polega na tym, że nikt z nas nie wie, jak głęboki czeka nas kryzys. Nie wiemy, czy będziemy mogli zacząć rywalizację od wyścigu w Montrealu. Trudno zrozumieć, jaka będzie sytuacja, jak będzie wyglądać ten sezon - powiedział "Motorsportowi" Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.
W tych trudnych warunkach Vasseur stara się kreślić różne plany dla swojej ekipy. - Walczymy, by jako F1 stworzyć coś ciekawego, by ten sezon wyglądał przyzwoicie. Jednak nigdy nie wiadomo, co się stanie. W tej chwili nawet trudno sobie wyobrazić, jaki wpływ na zespoły będzie mieć ten kryzys - dodał Francuz.
- Pracujemy nad stworzeniem różnych planów. Mamy przygotowaną opcję B, C i tak aż do końca alfabetu. Musimy zrozumieć, że decyzje podejmowane przez władze są teraz coraz poważniejsze i musimy jakoś sobie radzić - stwierdził.
Vasseur mówiąc o decyzjach podejmowanych przez władzę miał na myśli m.in. odroczenie w czasie rewolucji technicznej w Formule 1, do której dojdzie dopiero w roku 2022. Ponadto FIA wprowadziła zakaz rozwoju szeregu części, tak aby ograniczyć wydatki. Tymczasem McLaren został pierwszym zespołem F1, który zaczął zwalniać ludzi wskutek kryzysu wywołanego koronawirusem. Vasseur na razie nie myśli o tak drastycznych ruchach.
- Przede wszystkim, bardziej skupiam się na swojej sytuacji niż na tym, co dzieje się u innych. Nie wiem dokładnie, jakie problemy ma konkurencja. Sądzę jednak, że wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Wszyscy producenci samochodów stoją w obliczu kryzysu. Nawet Red Bull pewnie sprzedaje mniej puszek swojego napoju, bo wszystkie puby i bary na świecie są zamknięte - stwierdził Vasseur.
- Kryzys dotyczy nas wszystkich, ale musimy reagować. Wspólnie. Nie chodzi o to, by wyliczać kogo ten kryzys pokiereszował najbardziej, ale by poszukać rozwiązań - dodał.
Jak już wcześniej informowaliśmy, Alfy Romeo na lodzie w trudnym czasie nie chce zostawić Orlen (czytaj o tym TUTAJ). Tymczasem Vasseur zapewnia, że rozmawia z wszystkimi partnerami zespołu z Hinwil, aby rozeznać się w sytuacji. Istnieje bowiem ryzyko, że część sponsorów nie wypłaci ekipom F1 obiecanych pieniędzy.
- Jesteśmy w stałym kontakcie. Na pewno nikt nie jest zadowolony z obecnej sytuacji. Moim biznesem, pracą i pasją jest ściganie. Nie chcę siedzieć w domu, choć kocham swoją rodzinę, to jednak nie chcę tkwić w murach pół roku. W końcu jednak pokonamy ten problem, a sponsorzy też muszą sobie radzić ze swoimi kryzysami - podsumował Vasseur.
Czytaj także:
Gęstnieje atmosfera wokół Formuły 1
DTM. Kubica ostrzeżony przez rywali
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"