F1. Kariera Roberta Kubicy naznaczona pechem. "Nie chciałem iść do padoku w Australii"

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

- Nie chciałem iść do padoku w Australii - wyjawił Robert Kubica, który po testach F1 w Barcelonie nabrał przekonania, że nadal powinien być w stawce Formuły 1. Koronawirus to kolejna przeszkoda, jaką musi pokonać w swoim życiu.

W tym artykule dowiesz się o:

- Wiem, na co mnie stać - powiedział Robert Kubica, gdy był gościem u Michała Pola w Kanale Sportowym. Pewności siebie 35-latka nie naruszył nawet słaby miniony sezon Formuły 1, w trakcie którego wielokrotnie zamykał on stawkę w Williamsie. Tyle że Kubica wielokrotnie powtarzał, że czuje się w lepszej formie niż w swoim najlepszym okresie w BMW Sauber. To maszyna Brytyjczyków nie pozwalała mu zaprezentować swoich umiejętności.

Koronawirus sprawił, że Kubica utknął w domu. Wywrócił jego plany na rok 2020 do góry nogami. Być może na zawsze odebrał szansę powrotu do regularnych startów w Formule 1.

Krakowianin ma świadomość tego, że jest coraz starszy i będzie mu coraz trudniej o ponowne starty w F1. W sytuacji, gdy nikt nie wie jak będzie wyglądać sezon 2020, czy i kiedy zostanie wznowiony, gdy jest się pozbawionym szansy na zaprezentowanie swoich umiejętności, trudno myśleć o roku 2021.

ZOBACZ WIDEO: Kubica za Raikkonena? Szef Alfy Romeo nie rozmawiał jeszcze z Finem o nowym kontrakcie

- Zaczynając pracę z nowym zespołem bardzo ważny jest pierwszy moment. To trochę jak pierwsza randka z kobietą. Ważne jest zrobienie pierwszego wrażenia. To mi udało się zrobić w Barcelonie - powiedział Kubica w Kanale Sportowym. Przypomnijmy, że podczas zimowych testów krakowianin wykręcił najlepszy czas jednej z sesji za kierownicą Alfą Romeo.

Kubica nie chciał wchodzić do padoku

Kariera Kubicy jest naznaczona pechem. W roku 2011 miał miejsce wypadek, który przekreślił jego transfer do Ferrari i najprawdopodobniej raz na zawsze zabrał mu szansę zdobycia tytułu mistrzowskiego w F1. Osiem lat później fatalna dyspozycja i braki Williamsa zniszczyły jego bajeczny powrót do ścigania. Kubica znów musiał zacząć walczyć o swoje niemal od zera, zrobić krok w tył.

- Jak leciałem do Australii, to z mieszanymi uczuciami - wyjawił u Michała Pola rezerwowy Alfy Romeo, który obawiał się nie tylko zarażenia koronawirusem w Melbourne. Przede wszystkim wiedział, że powinien być 1 z 20 kierowców planujących występ w Grand Prix Australii.

Dla Kubicy to była nowa sytuacja. Gdy w roku 2018 pełnił funkcję rezerwowego w Williamsie, był to kolejny krok na drodze do wielkiego powrotu. Polak raz za razem wchodził do padoku, ale ten najważniejszy test był dopiero przed nim.

W zeszłym sezonie Kubica zaznał smaku regularnego ścigania w F1. Zaczął robić to, co zostało mu odebrane w lutym 2011 roku. Dlatego nie należy mu się dziwić, że teraz wchodzi do padoku z zupełnie innymi odczuciami niż w sezonie 2018. - W Australii byłem w pracy, więc pojechałem na tor. Cieszyłem się, że tam jestem, ale po testach w Barcelonie chciałbym wchodzić do padoku jako kierowca wyścigowy, a nie rezerwowy - wyjawił Kubica.

Koronawirus zmusza do czekania

Alfa Romeo wskutek pandemii koronawirusa chwilowo zwolniła pracowników. Kubica nawet nie może pracować w symulatorze. To się nie zmieni nawet w momencie, gdy fabryka w Hinwil zostanie oficjalnie otwarta po wypełnieniu limitów narzuconych przez F1. Potrzeba będzie bowiem zniesienia wszelkich restrykcji, aby Polak mógł bezpiecznie przemieścić się z Monako do Szwajcarii, a następnie wrócić do domu.

Koronawirus jest kolejnym pechowym zdarzeniem, jakie należy dopisać do kariery Kubicy. Gdyby nie obecna pandemia, Polak właśnie szykowałby się do jednego z kilku piątkowych treningów za kierownicą modelu C39. Skoro w lutym w Barcelonie był w stanie wykręcić najlepszy czas w testach, to bez wątpienia podobnie byłoby również w trakcie trwania sezonu.

Być może właśnie zyskiwalibyśmy pierwsze argumenty przemawiające za tym, że Kubica jest w tej chwili mimo wszystko lepszym kierowcą niż Kimi Raikkonen czy Antonio Giovinazzi i zasługuje na miejsce w Alfie Romeo w roku 2021. Tymczasem pozostaje mu siedzieć w domu i czekać.

Czytaj także:
Przygoński: Wielu bagatelizowało problem koronawirusa
Renault też ogranicza zatrudnienie w F1

Komentarze (13)
avatar
Tadeusz Szymczyk
11.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
5
Odpowiedz
Gdzie byś nie otworzył to widzisz Majdana albo Kubicę.Nie dosyć że go sponsoruję, wbrew mojej woli, to jeszcze muszę go oglądac kilka razy na dzień. 
avatar
akuku
11.04.2020
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
gdyby choć był srednio -dobry to w 2017 wzieło by go Renault a nie trzymali Palmera.Nawet do końca sezonu jako rezerwowego i udzial w kilku sesjach treningowych(albo nawet w każdej) do końca se Czytaj całość
avatar
zbych22
11.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Dojna krowa Kuczery pozwala mu nieźle przeżyć pandemię. A co to będzie się działo w SF jeśli F1 wznowi wyścigi? 
avatar
Kiemen
11.04.2020
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
Qłuczera o Qłubicy..." day by day ...:))))) 
avatar
mar-bor
11.04.2020
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
W koło macieju to samo... Czytaj całość