F1. Williams ostrzegł swoich kierowców. Muszą się godnie zachowywać w sieci
Nicholas Latifi jest orędownikiem wirtualnego ścigania. Kanadyjczyk został ostrzeżony przez Williamsa, by odpowiednio się zachowywać podczas komputerowej rozrywki. To konsekwencja skandalu z udziałem Kyle'a Larsona w serii NASCAR.
Jak się okazuje, incydent z udziałem Larsona sprawił, że Williams postanowił poinstruować swoich kierowców, by godnie zachowywali się podczas symulacji wyścigów. George Russell i Nicholas Latifi dołączyli bowiem do wirtualnych mistrzostw F1. Tymczasowo zastępują one normalną rywalizację w dobie pandemii koronawirusa.
- Incydent z Larsonem sprawił, że zespół wysłał nam jasną wiadomość. Przypomniał nam, że podczas transmisji czy streamingów gier mamy się właściwie zachowywać - powiedział Latifi w rozmowie z "La Presse".
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Problemy pływaków w trakcie pandemii. Paweł Korzeniowski mówi o sposobach na trening24-latek podkreślił, że on sam nie zachowałby się w sposób podobny do Larsona. - Mam świadomość tego, co można robić i jest akceptowalne, a co nie. Jestem związany z zespołem, który ma sponsorów i trzeba dbać o ich wizerunek. Wiem, że muszę być ostrożny. To nie powstrzymuje mnie jednak od bycia sobą i czerpania zabawy z wirtualnego ścigania - dodał Kanadyjczyk.
Latifi na tyle mocno wkręcił się w wyścigi wirtualne, że na jednym z portali założył specjalne konto. W ledwie kilkanaście dni zgromadził tam ponad 23 tys. subskrybentów. - Nigdy nie sądziłem, że coś takiego zrobię, ale zasugerowano mi taki ruch po pierwszym wirtualnym Grand Prix. Taka forma komunikacji pozwala być bliżej kierowcy, zobaczyć co robi poza weekendem wyścigowym - skomentował kierowca Williamsa.
- Ściganie się w zawodach komputerowych to dobry sposób na utrzymanie odpowiedniej ostrości mózgu. Może samo prowadzenie samochodu w grze jest inne niż w rzeczywistości, ale sam proces mentalny jest podobny - podsumował Latifi.
Czytaj także:
McLaren zaczął produkować części do respiratorów
Europejskie wyścigi F1 bez kibiców