Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Grand Prix Hiszpanii po latach wypadnie z kalendarza Formuły 1. Miejsce zawodów na torze Catalunya miała zająć Holandia, która zapłaciła spore pieniądze za prawa do organizacji imprezy ze względu na rosnącą popularność Maxa Verstappena.
Jako że rząd Katalonii znalazł dodatkowe fundusze i wyłożył większą kwotę na wyścig F1, to ostatecznie umowę o organizację Grand Prix Hiszpanii przedłużono o jeszcze jeden rok. W ten sposób Barcelona miała się godnie pożegnać z Formułą 1, przynajmniej na jakiś czas.
Koronawirus otworzył jednak przed Hiszpanami nowe możliwości. Utrzymują, że są gotowi zorganizować wyścig F1 bez udziału publiczności latem tego roku. - Daliśmy im taką możliwość, bo mamy 30-letnie doświadczenie w goszczeniu F1. Jesteśmy bardzo dobrze zlokalizowani pod względem logistycznym - powiedział "Motorsportowi" Joan Fontsere, szef toru.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy
Do tej pory Barcelona gościła F1 na początku maja. Tak wczesny termin wynikał z tego, że stolica Katalonii unikała letnich terminów. Wtedy miasto jest bowiem oblegane przez turystów. Koronawirus zmienił jednak sytuację.
- F1 zapytała nas, czy jest jakaś data, która jest dla nas niemożliwa. Odpowiedzieliśmy, że nie. Chcemy zorganizować wyścig, możemy przeprowadzić całą procedurę. Jesteśmy gotowi pomóc F1. Normalnie w sierpniu w Hiszpanii wszyscy byliby na wakacjach, ale rok 2020 jest wyjątkowy - dodał Fontsere.
Nie ma jednak nic za darmo. Według nieoficjalnych informacji, w zamian za zorganizowanie wyścigu bez udziału publiczności Hiszpanie oczekują przedłużenia umowy na organizację wyścigu F1 w Barcelonie. Nowe porozumienie miałoby obowiązywać do końca 2024 roku.
- Rząd Katalonii mocno nas wspiera. Znów zapewnił nam wsparcie, podczas gdy łatwo byłoby im powiedzieć, że nowa data wyścigu F1 nie jest znana, że nie ma warunków ku organizacji imprezy, więc nie ma tematu pieniędzy i pomocy - podsumował szef toru Catalunya.
Czytaj także:
Holendrzy nie zamierzają pomagać F1
Wirtualne mistrzostwa bez Lewisa Hamiltona