Fernando Alonso po raz ostatni ścigał się w Formule 1 w sezonie 2018. Wtedy kontrakt z McLarenem gwarantował mu pensję na poziomie 30 mln euro rocznie. Teraz Renault nie jest w stanie mu zagwarantować tak wysokich zarobków. Daniel Ricciardo mógł liczyć na przelew na poziomie 18 mln euro za sezon i podobną kwotę ekipa z Enstone jest w stanie zaoferować Alonso.
Według informacji "Marki", problem może rozwiązać właściciel Formuły 1. Liberty Media jest bowiem świadome wartości marketingowej Alonso. Dlatego amerykańska spółka miała zaangażować się w szukanie sponsorów, którzy pokryją część pensji dwukrotnego mistrza świata F1.
Hiszpańska prasa donosi, że Renault jest zdeterminowane, by przekonać Alonso do powrotu do ścigania w F1. Francuzi zdają sobie sprawę z tego, że potrzebują doświadczonego kierowcy o głośnym nazwisku, aby projekt rozwoju zespołu nie wyhamował i nie został porzucony.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
Jeśli tylko Renault znajdzie dodatkowe miliony euro, to ogłoszenie kontraktu może mieć miejsce jeszcze przed planowanym na lipiec wznowieniem sezonu F1. Najważniejsze warunki umowy są już bowiem ustalone.
Alonso w przeszłości zapewniał już ekipom sponsorów. Tak było na początku jego kariery, gdy miejsce w Minardi i Renault potrafiły mu zagwarantować hiszpańskie firmy. Nawet w czasach startów w Ferrari w ślad za nim poszedł bank Santander, który przelewał na konta ekipy z Maranello rekordowe sumy. Część tych kwot później wracało do Alonso w formie pensji za starty.
Kierowca z Oviedo startował w Renault już dwukrotnie - w latach 2002-2006 oraz 2008-2009. To właśnie z francuską ekipą świętował dwukrotnie zdobycie tytułu mistrzowskiego w F1 (2005-2006). Alonso z królową motorsportu pożegnał się po sezonie 2018, bo miał dość jazdy w środku stawki.
Czytaj także:
Fernando Alonso o krok od Renault
Renault nie było zakładnikiem Ricciardo