Wielu ekspertów i kibiców uważało ruch Daniela Ricciardo, który w połowie 2018 roku ogłosił transfer z Red Bull Racing do Renault, za mało logiczny. Australijczyk wierzył, że jest w stanie pociągnąć ekipę z Enstone do sukcesów, a na dodatek otrzymał rekordowo wysoki kontrakt. Pensja na poziomie 20-25 mln euro uczyniła z niego trzeciego najlepiej zarabiającego kierowcę Formuły 1.
Ricciardo szybko zrozumiał, że sukcesu w Renault nie odniesie i postanowił przenieść się do McLarena począwszy od roku 2021. 30-latek najwidoczniej zrozumiał, że pieniądze nie są najważniejsze, bo w Woking zarobi znacznie mniejsze pieniądze. Zyska za to możliwość walki o miejsca w czołówce F1.
Według informacji dziennikarza Marca Limachera, kontrakt Ricciardo z McLarenem opiewa na kwotę ledwie 10 mln euro za sezon. Oznacza to, że wartość nowej umowy kierowcy z Antypodów jest o połowę niższa od tej, na jaką mógł liczyć w Renault.
ZOBACZ WIDEO: Formuła 1. Daniel Obajtek zdradza plan Orlenu. "Rok inwestycji nie byłby opłacalny"
Ricciardo w porozumieniu z McLarenem miał sobie jednak zapewnić pewne bonusy, którego mogą poprawić bilans jego konta. Są one jednak uzależnione od dyspozycji zespołu i kierowcy. Za każde miejsce w pierwszej dziesiątce w wyścigu F1 Australijczyk otrzyma 400 tys. euro premii. Dodatkowo każda wygrana w wyścigu skutkować będzie przelewem w wysokości 1 mln euro.
McLaren od lat nie stał na podium F1, ale sytuacja może ulec zmianie już w sezonie 2021. Ekipa z Woking zacznie bowiem korzystać z bardzo konkurencyjnych silników Mercedesa, co powinno pozytywnie wpłynąć na jej wyniki. Może się zatem okazać, że finalnie Ricciardo otrzyma niewiele mniej pieniędzy niż w sezonach 2019-2020 w barwach Renault.
Czytaj także:
George Russell domaga się transferu do Mercedesa
Mercedes ma trafić na sprzedaż