Od roku 2021 zespoły Formuły 1 będą mogły wydawać maksymalnie 145 mln dolarów, a finalnie w sezonie 2024 pułap zostanie obniżony do 135 mln dolarów. Zmiany zostały zatwierdzone przez Światową Radę Sportów Motorowych FIA i nie ma od nich odwrotu. Mają one uzdrowić F1 i pomóc najmniejszym zespołom.
Zdaniem przedstawicieli Haasa, który ma najkrótszy staż w F1, znaczące obniżenie kosztów sprawi, że w końcu najlepszą serią wyścigową świata zainteresują się nowe zespoły. Dzięki temu możliwe będzie rozszerzenie stawki o kolejnych graczy.
- Teraz Formuła 1 stanie się o wiele bardziej interesująca. Musimy dokładać wszelkich starań, aby z czasem uczynić zespoły rentownymi. To jedno z moich zadań jako szefa zespołu. Muszę doprowadzić do sytuacji, w której Gene Haas nie będzie musiał wykładać na zespół już tak olbrzymich pieniędzy - powiedział Gunther Steiner w Sky Sports.
- Są ludzie, którzy wchodząc do F1 myślą, że na tym sporcie można zarabiać. Tymczasem to wciąż bardzo droga zabawa. Trzeba zainwestować ogromne środki, aby zacząć osiągać jakiekolwiek wyniki. Myślę, że ograniczenie wydatków to dobra rzecz dla producentów, bo zarządy wielkich firm motoryzacyjnych zobaczą, ile mogą maksymalnie wydać - dodał szef Haasa.
Steiner zwrócił uwagę na to, że w ostatnich latach normą był galopujący wzrost kosztów w F1. - Zaczynałeś działać w F1 z konkretną kwotą, a po pięciu latach okazywało się, że musisz wydawać trzy czy cztery razy więcej w stosunku do tego, co zakładałeś kilka lat wcześniej. Teraz stawki pójdą w dół. W przepisach została określona maksymalna kwota. To dobra rzecz. Dzięki temu korporacje i producenci samochodów zainteresują się i zainwestują w F1 - podsumował Steiner.
Czytaj także:
Valtteri Bottas wypychany z Mercedesa
Formuła 1 ma problem z ułożeniem kalendarza
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"