W roku 2007 Robert Kubica i Sebastian Vettel byli wspólnie kolegami w BMW Sauber, a niemiecki kierowca zastąpił nawet Kubicę w Grand Prix USA, gdy ten dochodził do siebie po fatalnym wypadku w Kanadzie. Czy po latach Kubica i Vettel mogliby ponownie pojawić się w jednej ekipie?
Wydaje się, że o takim wariancie marzy Gerhard Berger. Szef DTM nie miałby nic przeciwko, gdyby były mistrz świata F1 po sezonie 2020 wylądował w zarządzanej przez niego serii. - Mówię poważnie. Dlaczego nie? - powiedział "Sport Bildowi" Austriak.
Berger bardzo dobrze zna Vettela, bo był współwłaścicielem ekipy Toro Rosso, gdy przed laty Niemiec wygrywał pierwszy wyścig F1 w karierze. Dlatego też nie był zaskoczony, gdy Ferrari poinformowało o rozstaniu z 32-latkiem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowita metamorfoza byłej pływaczki. Internauci są zachwyceni
- Każdy mógł się tego spodziewać. Vettel nie musi się jednak obwiniać za to rozstanie. Dołącza do wielu kierowców, którym nie udało się sprowadzić Ferrari z powrotem na zwycięską ścieżkę. Sam Gerhard Berger był jednym z nich - zażartował Berger, który ma w swoim CV jazdę dla Ferrari w F1.
- Jako czterokrotny mistrz świata, Sebastian z łatwością sobie poradzi z tym, że nie wyszło mu w Ferrari. Mimo wszystko, niewielu może się pochwalić takimi sukcesami jak on - dodał Austriak.
Równocześnie szef DTM wątpi w to, aby Vettel w roku 2021 trafił do Mercedesa. - On na pewno chce jeździć w najlepszej i zwycięskiej ekipie. Teoretycznie tylko Mercedes ma wolne miejsce spośród najlepszych zespołów. Obawiam się jednak, że tak naprawdę tam też fotele są już zarezerwowane dla innych - podsumował Berger.
Austriak może mieć jednak spore problemy z namówieniem Vettela do jazdy w DTM. Przyszłość tej serii jest sporą niewiadomą, po tym jak po sezonie 2020 opuści ją Audi. Obecnie tylko BMW jest skłonne nadal rywalizować w DTM.
Czytaj także:
Toto Wolff śmieje się z plotek nt. Mercedesa
Williams otrzymał niespodziewaną pomoc