Od śmierci George'a Floyda w USA w wielu krajach prowadzone są protesty przeciwko dyskryminacji rasowej. W kampanię "Black lives matter" ("Życie czarnych ma znaczenie") zaangażował się Lewis Hamilton, który jest pierwszym czarnoskórym kierowcą w Formule 1 i sam wielokrotnie musiał mierzyć się z rasizmem.
Hamilton w swoich social mediach opublikował film ze zdarzenia, jakie miało miejsce w Bristolu, gdzie zniszczono i zrzucono do rzeki Avon pomnik Edwarda Colstona. W XVII wieku handlował on niewolnikami, co zapewniło mu majątek. "On nigdy nie powinien był otrzymać pomnika" - zauważył Hamilton.
"Nasz kraj uhonorował człowieka, który sprzedawał afrykańskich niewolników. Wszystkie pomniki czy posągi rasistów, którzy zarabiali na sprzedaży ludzi, powinny zostać zburzone. Który jest następny do zburzenia?" - napisał Hamilton w poniedziałek na Instagramie.
ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"
Brytyjczyk podkreślił przy tym, że zwykli ludzie podczas protestów nie powinni burzyć pomników kontrowersyjnych osób, a powinny to robić wyznaczone osoby. "Wzywam urzędników państwowych na całym świecie do wprowadzenia tych zmian, do pokojowego usuwania wszelkich rasistowskich symboli" - dodał Hamilton.
To kolejny mocny wpis Hamiltona po śmierci George'a Floyda. Kilka dni temu aktualny mistrz świata F1 zaatakował Donalda Trumpa i zamieścił grafikę, na której napisano, że prezydent USA chowa się w Białym Domu, gdy jest potrzebny. Hamilton nazwał też F1 sportem "zdominowanym przez biel" i miał za złe swoim kolegom z toru, że nie zabrali głosu ws. śmierci George'a Floyda i rasizmu.
- Całkowicie popieramy to, co powiedział Lewis. To, co wydarzyło się w USA było straszne. Przypadki rasizmu zdarzają się zbyto często - powiedział Ross Brawn, dyrektor sportowy F1.
Czytaj także:
Robert Kubica podsumował pierwszy dzień testów DTM
Hamilton walczy z rasizmem po śmierci Floyda