F1. Kolejne zmiany w McLarenie. Kluczowa postać zrezygnowała

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: McLaren podczas pit-stopu
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: McLaren podczas pit-stopu

Mansour Ojjeh, posiadający od lat udziały w McLarenie, nie jest już dyrektorem brytyjskiej firmy. Na stanowisku zastąpił go syn - Sultan. 67-latek nie planuje jednak sprzedaży akcji McLarena.

W tym artykule dowiesz się o:

Mansour Ojjeh od wielu lat jest jedną z kluczowych postaci w McLarenie. Francuski przedsiębiorca, który pochodzi z Arabii Saudyjskiej, zainwestował w firmę z Woking przed 30 laty, gdy kierował grupą TAG. To właśnie Ojjeh stał za decyzją, by porzucić współpracę TAG z Williamsem i postawić na McLarena.

Ojjeh nawiązał przyjacielskie relacje z Ronem Dennisem, który przez lata tworzył potęgę McLarena. Gdy Dennis został zwolniony przez szefów brytyjskiej firmy, sprzedał swoje udziały właśnie Ojjehowi oraz funduszowi inwestycyjnemu z Bahrajnu.

Sam Ojjeh w ostatnich latach nieco wycofał się z aktywności w świecie F1. 67-latek przeszedł przeszczep płuc w 2013 roku, po tym jak zachorował na idiopatyczne włóknienie płuc (IPF).

Stanowisko dyrektora McLarena przejmie po Ojjehu jego syn - Sultan. To on też będzie brać udział w spotkaniach zarządu brytyjskiej firmy w imieniu ojca.

McLaren obecnie przeżywa kłopoty natury finansowej. Wskutek kryzysu gospodarczego wywołanego koronawirusem firma zapowiedziała zwolnienie 1200 pracowników, z czego ok. 70-80 z zespołu F1. Brytyjczycy szukają w tej chwili zewnętrznych źródeł finansowania i biorą pod uwagę sprzedaż nawet 30 proc. akcji przedsiębiorstwa. Z informacji "The Race" wynika, że Ojjeh nie jest zainteresowany sprzedażą swoich akcji. Oznacza to, że "papierów" najpewniej pozbędą się szejkowie z Bahrajnu, do których należy pakiet kontrolny McLarena.

Czytaj także:
Kubica nadal ma żal do Niemców
Hamilton wziął udział w proteście na ulicach Londynu

ZOBACZ WIDEO: Jacek Nawrocki zadowolony z pierwszego tygodnia treningów. "Jest do wykonania dużo pracy motorycznej"

Źródło artykułu: