Formuła 1 wróci do rywalizacji 5 lipca. Aby było to możliwe, królowa motorsportu opracowała specjalne procedury. Nie tylko wprowadziła podwyższony reżim sanitarny i ograniczyła liczbę osób w padoku, ale też zobowiązała się do regularnego przeprowadzania testów na obecność COVID-19.
W trakcie jednego weekendu wyścigowego zużywanych ma być nawet 10 tys. testów. Badani będą nie tylko kierowcy, ale też pracownicy F1, FIA i poszczególnych zespołów. Perspektywa wykonywania regularnych badań nie wszystkim się podoba.
- Jestem pewien, że ciągłe poddawanie się testom nie będzie fajne. Wiem, co mówię, bo przechodziłem już przez test na koronawirusa. Ten wymaz z nosa... Nie jest to fajne. Na pewno to badanie nie należy do najprzyjemniejszych. Na dodatek będziemy musieli je wykonać jakieś 30 razy w ciągu całego sezonu. W ogóle mi się to nie podoba - stwierdził Daniel Ricciardo w podcaście "Fast Lane".
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
Kierowca Renault odniósł się też do obecnej sytuacji, w której F1 ma spore problemy z ułożeniem kalendarza na sezon 2020. Zdaniem Australijczyka, wystarczy 10 wyścigów, aby sprawiedliwie wyłonić tegorocznego mistrza świata.
- Liczba dziesięć wydaje się być właściwa. Gdybyśmy mieli cztery czy pięć wyścigów, to może faktycznie nie byłby to pełnoprawny mistrz. Jeśli jednak będzie 10 rund F1 albo więcej, to jest to wystarczające, aby sprawiedliwie wyłonić mistrza. Oczywiście, w padoku nie będzie kibiców, atmosfera będzie inna, ale w końcu kierowcy będą tacy sami jak zwykle, samochody też. Konkurencja i jej poziom pozostanie taki sam - oświadczył Ricciardo.
W tej chwili wiadomo jedynie, że od lipca do września rozegranych zostanie osiem wyścigów F1 w sześciu państwach. Dalsze plany Formuły 1 pozostają nieznane. Królowa motorsportu chciałaby jednak, aby sezon 2020 składał się z 15-18 rund.
Czytaj także:
Niemcy odwracają się od F1
Williams wściekły na Mercedesa