Tylko 145 mln dolarów - tyle od przyszłego roku będą mogły wydawać maksymalnie zespoły Formuły 1, a w kolejnych sezonach limit ten zostanie obniżony do 135 mln dolarów. To dobra wiadomość dla Alfy Romeo, która od lat nie należy do najbogatszych ekip w stawce F1.
Na tym zmiany w F1 się nie kończą, bo królowa motorsportu wprowadziła też przepisy, w myśl których najsłabsze teamy będą mogły spędzać więcej czasu w tunelu aerodynamicznym i tam pracować nad swoimi konstrukcjami. Dla Alfy Romeo, która ostatnie dwa sezony F1 spędziła na ósmym miejscu w stawce, to kolejna dobra wiadomość.
- Stawka F1 będzie bliżej siebie, będzie bardziej wyrównana. To oznacza jedno. Jeśli wszystko pójdzie dobrze w dany weekend wyścigowy, to będziemy mieć szanse na naprawdę dobry wynik, nawet będąc małym zespołem. Musimy nadal pracować nad kształtem F1, nad tym by nie wydawać zawrotnych sum - powiedział Frederic Vasseur w rozmowie z "Auto Motor und Sport".
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
Alfa Romeo obecnie zatrudnia ok. 500 pracowników, podczas gdy największe teamy liczą po 1000 osób. - W limicie finansowym chodzi nie tylko o same pieniądze. Zespoły nie będą już mogły zatrudniać po 1000-1200 pracowników. Co nie zmienia faktu, że najwięksi mają przewagę organizacyjną nad takimi małymi ekipami jak nasza. Wyprzedzają nas pod względem technologii, właściwie w każdej dziedzinie. Dlatego minie nieco czasu, zanim stawka będzie bardzo, bardzo wyrównana - ocenił Vasseur.
Zanim jednak nowe przepisy wejdą w życie, Alfa Romeo będzie musiała poradzić sobie z sezonem 2020. Plan stajni z Hinwil, w której rezerwowym jest Robert Kubica, jest jasny. Chce ona poprawić wyniki względem zeszłego roku.
- To jest główny cel. Nie wiemy jeszcze, ile wyścigów będziemy mieć, ale musimy wykorzystać każdą okazję, jaką stworzy nam los - podsumował szef Alfy Romeo.
Czytaj także:
Znalazł się winny kryzysu Williamsa
Nadmiar chętnych do Alfy Romeo w sezonie 2021