Nicholas Latifi w sezonie 2020 zajął w Williamsie miejsce Roberta Kubicy. Według nieoficjalnych wieści kontrakt Kanadyjczyka miał być ustalony już w maju 2019 roku, co może być prawdą, biorąc pod uwagę wydarzenia jakie miały miejsce kilka miesięcy później. Przed tegoroczną kampanią jego ojciec dofinansował budżet stajni z Grove kwotą ok. 40 mln euro, a potem przekazał jej pożyczkę w wysokości nieco ponad 30 mln euro.
Kubica jest już przeszłością dla Williamsa, a Latifi ma za sobą pierwsze treningi w barwach tego zespołu w sezonie 2020. Piątkowe jazdy przed GP Austrii pokazały, że obie strony czeka kilka trudnych miesięcy. 25-latek musi się przygotować na chwile frustracji, jakie przez cały zeszły rok miał Kubica.
Latifi - najgorszy kierowca w stawce?
Nicholas Latifi nie jest talentem czystej wody, o czym świadczyć może kilka czynników. Choćby to, że dysponując nieograniczonym budżetem ojca, nie rzuciły się na niego inne zespoły Formuły 1. Tak naprawdę tylko Williams był skłonny dać mu miejsce w kokpicie w roku 2020. Gdyby było inaczej, najlepsze ekipy z chęcią przygarnęłaby 40 mln dolarów od kanadyjskiego miliardera.
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
Na dodatek Latifi startował przez lata w Formule 2 i nie potrafił w niej zdobyć tytułu mistrzowskiego. Nawet w ubiegłym sezonie, gdy stawka F2 mocno się przerzedziła, długo się męczył. Zdobył wicemistrzostwo, co dało mu superlicencję i prawo jazdy w F1. Gdyby jednak był ogromnym talentem, to nie musiałby jeździć w F2 (wcześniej GP2) od roku 2014. Charles Leclerc czy George Russell potrzebowali ledwie roku, by zgarnąć tytuł mistrzowski i przenieść się do F1.
Mimo braku odpowiednich kwalifikacji, Williams przyjął Latifiego z pocałowaniem ręki. Inaczej najpewniej nie miałby teraz środków, by w ogóle pojawić się w Austrii i występować w wyścigu F1. Michael Latifi swoim pakietem sponsorskim i pożyczką zapewnił ekipie funkcjonowanie co najmniej do końca 2021 roku. Tego nie zrobiłby nikt inny, nawet Kubica mający wsparcie Orlenu.
Wystarczy popatrzeć na liczby. Polska firma wpłaciła Williamsowi w zeszłym roku ok. 10 mln euro. Latifi w zeszłym roku za rolę rezerwowego dla syna miał zapłacić 7 mln euro, w sezonie 2020 dorzucił ok. 70 mln euro (sponsoring plus pożyczka), przy budżecie na poziomie 120-130 mln euro.
Brutalne zderzenie Latifiego z rzeczywistością
Kanadyjczyk już w zeszłym roku był rezerwowym Williamsa, więc wiedział z kim podpisuje kontrakt. Widział na własne oczy, jak zespół spóźnia się ze zbudowaniem bolidu na zimowe testy, jak regularnie ma problemy z brakiem części zapasowych. Wszedł jednak w to środowisko, bo inaczej w ogóle nie byłoby go w F1.
Tyle że już piątkowe treningi przed GP Austrii zweryfikowały Latifiego. Kanadyjczyk zakończył popołudniową sesję na Red Bull Ringu na ostatniej pozycji. Do najszybszego Lewisa Hamiltona stracił 2,820 s. Od zespołowego partnera, George'a Russella, wolniejszy był o 1,001 s. To przepaść, jaką brytyjscy fani Williamsa widzieli w zeszłym roku, gdy porównywali Russella do Kubicy.
- To był mieszany dzień, ale czułem się komfortowo w bolidzie. Pierwszy trening był pozytywny, bo sprawdzaliśmy kilka rzeczy, a opady deszczu nieco pokrzyżowały nam plany. Druga sesja była trudniejsza, bo próbowaliśmy nowych rzeczy, a przy tym popełniłem kilka błędów - przyznał szczerze Latifi na piątkowym briefingu.
Nicholas Latifi a Robert Kubica
Piątkowy trening pokazał nam coś, czego świadkami będziemy bardzo często w roku 2020. Latifi najpewniej będzie zamykać stawkę i regularnie będzie wolniejszy od Russella. Skąd te wnioski? Analiza tempa wskazuje bowiem, że Williams ciągle jest najsłabszą ekipą w stawce F1.
Oczywiście, Brytyjczycy poprawili się względem roku 2019, bo musieli to zrobić przy braku drastycznych zmian w regulaminie. Nie mają też problemów z częściami, więc jest nadzieja, że bolidy Russella i Latifiego są idealne. W zeszłym roku z maszyną Polaka i jej stanem bywało różnie. Dlatego nie da się 1:1 porównać czasów Kanadyjczyka i Polaka.
Kubica w zeszłym roku obie sesje treningowe przed GP Austrii kończył jako ostatni. Tracił do zwycięzców odpowiednio 2,827 s. i 3,422 s., do Russella - 0,8 s. i 1,3 s. - Źródło problemów? Odpowiedzcie sobie sami. To nie jest tak, że nie próbuję. Próbować próbuję, jak przycisnę jedno-dwa okrążenia, to później tak się ślizgam, że opony mi się kończą. Próbuję wszystkiego, ale to jakoś nie wychodzi - tak Kubica tłumaczył przed rokiem swoje niepowodzenia w Eleven Sports.
Co będzie mówić Latifi? Na razie u niego ciągle trwa euforia związana z debiutem. Kiedyś ona jednak minie. O ile Russell, bazując na talencie, wykorzysta czasem błędy innych i znajdzie się gdzieś w środku stawki, o tyle Latifiemu będzie o to znacznie trudniej. Kibice już typują, czy 25-latek zdobędzie jakiekolwiek punkty w sezonie 2020. Kubicy w roku 2019 to się udało, mimo ogólnej mizerii Williamsa.
Czytaj także:
Co się zmieniło od marca? Życie Kubicy się wywróciło do góry nogami
Vettel powiedział prawdę o kulisach odejścia z Ferrari