Williams ma za sobą najgorszy sezon w historii. W roku 2019 jeden jedyny punkt dla tej ekipy wywalczył Robert Kubica w deszczowym i pełnym chaosu Grand Prix Niemiec. Za to George Russell, choć w większości rund Formuły 1 plasował się przed Kubicą, zakończył kampanię z zerowym dorobkiem.
5 lipca rozegrane zostanie GP Austrii i ono pokaże, jak wygląda forma Williamsa w roku 2020. Optymistą w tej kwestii jest Russell. Jego zdaniem, stajnia z Grove swoimi występami uciszy krytyków i udowodni, że czyni postępy.
- W zeszłym roku zrobiliśmy kilka kroków naprzód, ale mieliśmy naprawdę trudny w prowadzeniu bolid. Starałem się jechać na limicie, ale to kończyło się tym, że szybko kończyły mi się opony i traciłem pewność siebie - powiedział Russell podczas czwartkowej konferencji prasowej przed GP Austrii.
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
- W tym roku byliśmy tylko na testach w Barcelonie. Tam model FW43 był łatwiejszy w prowadzeniu niż zeszłoroczna maszyna. To dobry znak. Pokazuje bowiem, że możemy mieć nadzieje na lepsze rezultaty w tym sezonie. Należy jednak pamiętać, że Rzymu nie zbudowano w jeden dzień - dodał Russell.
W zimowych testach Williams momentami plasował się w środku stawki F1. Część ekspertów zwraca jednak uwagę na to, że Russell mógł uzyskać rekordowe czasy mając niewielką ilość paliwa w swoim bolidzie.
- Robimy postępy. Jest trudno, gdy przebijasz się z końca stawki i masz taką stratę do reszty. Bazując jednak na naszym tempie, jakie prezentowaliśmy w Barcelonie, to jesteśmy zdecydowanie bliżej - zapewnił Russell.
Czytaj także:
Oto, jak F1 chce pokonać koronawirusa
Czy F1 ma problem z rasizmem?