Rozczarowanie - to słowo, które najlepiej oddaje postawę Ferrari w sobotnich kwalifikacjach do GP Austrii. Sebastian Vettel nie wszedł do Q3 i zakończył "czasówkę" z jedenastym wynikiem. Niewiele lepszy był Charles Leclerc, który został sklasyfikowany na siódmym miejscu.
- Oczywiście, że to niespodzianka. Myśleliśmy, że mamy więcej zapasu, ale wychodzi na to, że rywale w treningach jeździli z większą ilością paliwa i stąd mieliśmy nad nimi przewagę - powiedział Vettel, którego cytuje "Motorsport".
- Nie byłem do końca zadowolony z naszego bolidu. Był o wiele bardziej nadsterowny, niż bym tego chciał. Zobaczymy jednak, co przyniesie niedziela - dodał czterokrotny mistrz świata F1.
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"
33-latek ma jednak pewne nadzieje związane z niedzielnym wyścigiem. Wszystko za sprawą... pogody. - Niedziela to inny dzień. W kwalifikacjach tor zrobił się cieplejszy niż w piątkowych treningach, co zadziałało przeciwko nam. Wyścig będzie jednak długi, a my zawsze na dłuższym dystansie jesteśmy lepsi. Dlatego będziemy mieć szansę, by nieco odrobić straty i zdobyć sporo punktów - stwierdził Vettel.
Ferrari jeszcze przed GP Austrii zapowiadało, że nie widzi siebie wśród wyścigów na Red Bull Ringu. Podyktowane jest to faktem, że po nieudanych testach zimowych Włosi postanowili zmienić koncepcję modelu SF1000. Koronawirus sprawił jednak, że poprawek nie udało się przygotować na czas. Będą one gotowe dopiero na GP Węgier (19 lipca).
Czytaj także:
Williams popełnił błąd? Latifi najgorszy w F1
Ferrari tłumaczy powody rozstania z Vettelem