F1. GP Austrii. Alfa Romeo rozczarowana. Zespół Roberta Kubicy cierpi przez problemy Ferrari

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen

18. i 19. miejsce - tak zaprezentowała się Alfa Romeo w kwalifikacjach do GP Austrii. Antonio Giovinazzi i Kimi Raikkonen nie mogą być zadowoleni, a słaba forma ekipy to pochodna problemów Ferrari z silnikiem i brakiem mocy.

Już zimowe testy Formuły 1  wskazywały, że Alfa Romeo jest ósmą siłą w obecnej stawce. Biorąc pod uwagę niewielkie różnice, na ten moment zespół Roberta Kubicy na tyłach stawki skazany jest na walkę z Haasem i Williamsem. Pokazały to dobitnie kwalifikacje do GP Austrii.

Wystarczyło, że swoje kwalifikacyjne okrążenia nieco zepsuli Antonio Giovinazzi i Kimi Raikkonen, a George Russell pojechał niemal bezbłędne "kółko", by kierowcy Alfy Romeo zajęli 18. i 19. miejsce. Pokonali tylko debiutującego w stawce i najsłabszego Nicholasa Latifiego.

Rozczarowanie w Alfie Romeo

Trudno się dziwić, że w tej sytuacji w sobotę w garażu Alfy Romeo panowały nietęgie miny. - To trudny początek. Przy takiej formie potrzebowaliśmy szczęścia, a niestety mieliśmy problemy z bolidami. Kimi miał spory ruch na torze na swoim okrążeniu, a Antonio pojechał za szeroko i minimalnie wypadł z toru podczas swojego rekordowego przejazdu - ocenił Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.

ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"

Przypomnijmy, że jeszcze przed startem sezonu Vasseur zapowiadał, że celem Alfy Romeo jest poprawa wyników. Nie mówił wprawdzie o konkretnych pozycjach, ale chciał, aby ekipa zdobyła więcej punktów niż przed rokiem. Obecnie tempo ekipy z Hinwil jest takie, że ciężko jej będzie walczyć o czołową dziesiątkę.

- Nie jest to miejsce, w którym chcielibyśmy być. Na pewno sytuacja startowa pod kątem niedzieli nie jest idealna. Jednak wciąż mamy szansę na dobry wynik - zapewnił Vasseur.

Bardzo realistycznie do obecnej dyspozycji zespołu podchodzi Raikkonen. - Spodziewaliśmy się trudnego dnia, ale wydaje się, że właśnie w takim miejscu stawki jesteśmy. Mieliśmy świadomość, że znajdujemy się na granicy Q1 i Q2, a duży ruch na torze na moim ostatnim okrążeniu sprawił, że jest jak jest - powiedział lider Alfy Romeo.

Alfa Romeo ma problemy przez Ferrari

Nie ma wątpliwości, że obecne problemy Alfy Romeo to po części problem wynikający ze słabego silnika Ferrari. Jeszcze w zeszłym roku Włosi dysponowali najlepszą jednostką napędową w stawce, która imponowała mocą maksymalną. Jednak od jesieni 2019 roku sporo się zmieniła.

Rywale dopatrzyli się oszustw i łamania regulaminu przez Ferrari i choć FIA nigdy tego nie udowodniła firmie z Maranello, to jednak wprowadziła kilka dyrektyw technicznych, które uderzyły w Ferrari. Od tego momentu silnik Włochów wyraźnie wyhamował. Wpłynęło to nie tylko na formę głównego zespołu, ale też jego klientów. Bo to głównie dzięki wydajnej jednostce Alfa Romeo była w stanie wygrywać przed rokiem z Toro Rosso (obecnie Alpha Tauri) czy Racing Point.

Wystarczy popatrzeć na czasy z kwalifikacji na Red Bull Ringu z 2019 i 2020 roku. Cztery zespoły pogorszyły swoje tempo, a trzy z nich napędzane są silnikami Ferrari. W przypadku Red Bull Racing różnica jest minimalna (0,038 s.), ale już u reszty ekip jest ogromna. Haas jest wolniejszy o 0,619 s. niż przed rokiem, Ferrari o 0,920 s., a Alfa Romeo aż o 1,119 s.

Biorąc pod uwagę, że najgroźniejsi rywale Alfy Romeo potrafili się poprawić - Williams o 0,737 s., a Alpha Tauri o 0,360 s., to mamy pełny obraz sytuacji. Przed zespołem, jak i Robertem Kubicą, ogrom pracy. Należy się jednak szykować na trudny sezon w wykonaniu stajni z Hinwil, bo już wcześniej zapowiadała ona, że z powodu koronawirusa nie będzie w stanie wypuszczać tak wielu aktualizacji modelu C39.

- Musimy znaleźć sposób na odzyskanie konkurencyjności względem naszych rywali. To tylko pierwszy wyścig sezonu. Nie jesteśmy na właściwym miejscu, ale mamy czas na poprawę. Już w niedzielę postaramy się uzyskać lepszy wynik. Nie mamy nic do stracenia - zapowiedział Raikkonen.

Sam Raikkonen ma jednak nad czym myśleć. Fin w tym roku skończy 41 lat, a jego kontrakt wygasa z końcem sezonu. Trudno oczekiwać, by kwalifikowanie się do wyścigów na 18. czy 19. pozycji zadowalało mistrza świata F1, który wkrótce będzie musiał zadecydować, co dalej z jego karierą.

Czytaj także:
GP Austrii. Złamano protokół sanitarny
GP Austrii. Kierowcy zaprotestują przeciwko rasizmowi

Źródło artykułu: