Siergiej Sirotkin wypadł z Formuły 1 po sezonie 2018, gdy Williams zrezygnował z jego usług i zakontraktował Roberta Kubicę. W kolejnym roku Sirotkin był rezerwowym w Renault, a ostatnio przedłużył kontrakt i nadal będzie pełnić tę funkcję w stajni z Enstone.
Kierowca z Moskwy nie chce się jednak ograniczać jedynie do czekania na niedyspozycję kolegów z Renault i chce się ścigać. I tak jak Kubica podpisał kontrakt na rywalizację w DTM, tak Sirotkin postawił na znacznie tańszą odmianę wyścigów samochodów turystycznych - wkrótce zobaczymy go w GT World Challenge Europe.
Sirotkin będzie dzielić Ferrari 488 GT3 Evo 2020 w klasie Pro z kierowcami Ferrari - Davide Rigonem oraz Miguelem Moliną.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Georgina Rodriguez na snopie siana
24-latek wcześniej pojawił się w wyścigach długodystansowych w klasie LMP2 i LMP1 w 24h Le Mans. Było to powiązane z faktem, że zespół w WEC wystawiała do rywalizacji firma SMP Racing, która od dawna sponsoruje Sirotkina. To właśnie ona miała przelać na konta Williamsa ok. 30 mln euro za starty Rosjanina w F1 w roku 2018.
W okresie zimowym Sirotkin udzielił wywiadu, w którym nie ukrywał, że jego marzeniem pozostaje ponowna jazda w F1, bo sezon w barwach Williamsa nie pozwolił mu pokazać pełni umiejętności. Starty w serii GT World Challenge Europe mają pomóc Rosjaninowi w utrzymaniu formy. Biorąc jednak pod uwagę sytuację na rynku F1, Sirotkinowi będzie bardzo trudno dostać się ponownie do królowej motorsportu.
Czytaj także:
Iskrzy na linii Vettel-Ferrari
Ferrari reaguje na problemy. Poprawki do bolidu gotowe