F1. GP Węgier. Izolacja problemem dla zespołów. "Żyjemy w niecodziennych czasach"

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Węgry zgodziły się na organizację wyścigu F1, ale na kilka dni przed wizytą ekip na Hungaroringu wprowadziły surowe przepisy dla osób spoza UE. W efekcie Brytyjczycy nie mogą opuszczać hotelu w celu innym niż wyjazd na tor.

Od kilku tygodni było jasne, że 19 lipca dojdzie do GP Węgier, bo rząd Viktora Orbana zgodził się na organizację wyścigu Formuły 1 w dobie koronawirusa. Jednak dopiero na kilka dni przed wyścigiem F1 opublikowano bardzo surowe zasady, do jakich stosować się muszą wszyscy pracownicy F1 spoza krajów Unii Europejskiej.

Personel F1 spoza UE nie może opuszczać hotelu w celu innym niż wyjazd na tor pod groźbą grzywny w wysokości 15 tys. euro, a w najgorszych przypadkach możliwa jest nawet kara więzienia. Do tego takie osoby, chociażby w trakcie podróży z Austrii na Węgry, nie mogą zatrzymać się na stacji paliw czy w sklepie. Nie mogą też korzystać z taksówek czy komunikacji miejskiej.

Restrykcje uderzyły przede wszystkim w Brytyjczyków, którzy stanowią znaczną część padoku F1. - To będzie dla nas trudne. Jednak właśnie spędziliśmy trzy miesiące w zamknięciu, siedząc bezczynnie w domu. Dlatego wiedzieliśmy jakie warunki mogą nas spotkać, byle tylko dostać zgodę na ponowne organizowanie wyścigów F1 - skomentował w "Autosporcie" Christian Horner, szef Red Bull Racing.

ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"

- Mając do wyboru wyścigi w takich realiach albo brak wyścigów, to wszyscy zgodzilibyśmy się na takie warunki. Nie jest idealnie, ale też żyjemy w niecodziennych czasach. W końcu mowa o ledwie tygodniu z naszego życia - dodał Horner.

Brytyjczyk zwrócił uwagę na to, że sytuacja związana z pandemią zdaje się poprawiać na świecie z każdym dniem, dlatego wkrótce tego typu restrykcje powinny przejść do przeszłości. Podobnie na sprawę patrzą w innych ekipach F1.

- Wiem, że nie chcesz usłyszeć zakazu "nie możesz nigdzie wychodzić", ale w ostateczności GP Węgier to ledwie jeden wyścig. Powinniśmy być szczęśliwi, że w ogóle możemy tam jechać i brać udział w zawodach F1. Przestrzegajmy zasad i tego co oni nam narzucają. Tyle. Nie widzę tu żadnego problemu - skomentował Gunther Steiner, szef Haasa.

W podobnym tonie wypowiedział się Andreas Seidl z McLarena. - Myślę, że zamknięcie w hotelu nie jest naszym największym problemem w tej chwili. Wszyscy rozumiemy, że musimy przestrzegać restrykcji. Mamy też świadomość tego jak bardzo ważne jest, aby wyścigi F1 w ogóle się odbywały - powiedział szef stajni z Woking.

Czytaj także:
Alfa Romeo zmierza w dobrym kierunku
Koronawirus pojawi się w padoku F1 wcześniej czy później

Komentarze (0)