F1. Nowe wyścigi logistycznym koszmarem. Zwłaszcza w dobie koronawirusa

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen

W październiku i listopadzie F1 zawita na Algarve i Imolę. Weekend wyścigowy we Włoszech został skrócony do dwóch dni z powodu logistyki. Zespoły nie miałyby bowiem czasu, by przetransportować sprzęt z Portugalii. Oba tory dzieli ponad 2500 km.

W tym artykule dowiesz się o:

W ubiegłym tygodniu Formuła 1 poinformowała, że nie dojdą do skutku zaplanowane na późną jesień wyścigi w Amerykach. Królowa motorsportu w jakiś sposób musiała zapełnić dziurę w kalendarzu i w ten sposób osiągnięto porozumienie z zarządcami torów Nurburgring, Algarve i Imola.

F1 w Portugalii pojawi się w dniach 23-25 października, a we Włoszech rywalizować będzie 31 października i 1 listopada. Weekend na Imoli będzie zatem krótszy o jeden dzień. Chociaż oficjalnie tego nie potwierdzono, kierowcy nie będą mieć do dyspozycji piątkowych treningów, a sobotnie kwalifikacje zostaną poprzedzone ledwie jedną sesją.

Jak poinformował szwajcarski "Blicki", decyzja o tym, by skrócić rywalizację na Imoli podyktowana jest logistyką. - Wysiłek jakiego musimy się podjąć jest szalony. Między portugalskim Portimao a Imolą jest 2500 km różnicy. Ciężarówki ze sprzętem będą musiały jechać niemal bez przerwy, zatrzymując się tylko na tankowania - powiedział Beat Zehnder, menedżer Alfy Romeo.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska

Zehnder zdradził, że nawet dwóch kierowców w jednej ciężarówce nie wystarczy, aby sprzęt Alfy Romeo dotarł na Imolę na czas. - Będziemy musieli zatrudnić zewnętrznych kierowców, aby się zmieniali - dodał Szwajcar.

Ekipy F1 mają ograniczone pole manewru, bo zwykle po Europie podróżują z wykorzystaniem ciężarówek. Samolotów czy frachtu morskiego używa się przy okazji rund rozgrywanych w Azji czy Amerykach. O ile kierowcy mogą w Portugalii wejść na pokład samolotu i szybko dotrzeć do Włoch, o tyle sprzęt musi dojechać na miejsce na kołach.

- Bardzo łatwo jest narzekać, wiem. Jednak dla F1 w obecnych czasach bardzo ważne było, aby dawać przykład. Do tej pory nie mieliśmy w zespołach ani jednego przypadku koronawirusa. Możemy być dumni z tego, co udało nam się osiągnąć - stwierdził Zehnder.

Czytaj także:
Koronawirus szansą dla Turków. Chcą wrócić do F1
Ferrari zacznie wygrywać dopiero w roku 2022

Komentarze (1)
avatar
Semmao
29.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wiem jak Wam, ale jak na moje ten sezon zapowiada się fantastycznie, ze względu na te fantastyczne historyczne tory, które wracają, lub pojawiają się w kalendarzu po raz 1 jak Algarve. Szko Czytaj całość