Po nieco ponad 30 minutach jazdy w pierwszym treningu przed GP Wielkiej Brytanii byliśmy świadkami błędu Antonio Giovinazziego. Kierowca Alfy Romeo nie opanował maszyny w zakręcie numer trzynaście i wyleciał z toru. Giovinazzi mocno uszkodził opony i podłogę w modelu C39.
Włoch od razu zdecydował się na powrót na tor, nanosząc równocześnie na asfalt sporo kamieni i kawałki rozbitego bolidu. Do tego poruszał się niezwykle wolno, przez co stanowił zagrożenie dla innych kierowców F1. Sędziowie byli zmuszeni wywiesić czerwone flagi i na kilka minut przerwać trening, by oczyścić tor.
W tej sytuacji stewardzi postanowili zająć się sprawą Giovinazziego. "W żadnym momencie bolid nie może być prowadzony nadzwyczaj wolno, chaotycznie lub w sposób, który mógłby zostać uznany za potencjalnie niebezpieczny dla innych kierowców lub jakiejkolwiek innej osoby" - napisali sędziowie w piśmie informującym o postępowaniu względem kierowcy Alfy Romeo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w takiej roli kolegi Roberta Lewandowskiego z Bayernu jeszcze nie widziałeś. Poszło mu świetnie
Ostatecznie Giovinazzi uniknął kary. Kierowca Alfy Romeo otrzymał ostrzeżenie - jako pierwszy zawodnik w obecnej stawce F1 w sezonie 2020.
"Gdy kierowca opuścił miejsce, w którym zatrzymał się po przygodzie w zakręcie numer trzynaście, jego bolid wyrzucił na tor sporą ilość śmieci z powodu uszkodzonych opon. Sędziowie uznali, że kierowca zachował się w sposób potencjalnie niebezpieczny dla innych, bo kontynuował jazdę ze sporą prędkością, bez należytej ostrożności, gubiąc resztki po drodze" - napisali sędziowie w decyzji.
"Postępowanie kierowcy przyczyniło się do powstania 12-minutowej przerwy i zawieszenia treningu. Decydując o karze, sędziowie porównali inne incydenty tego typu z ostatnich lat i zdecydowali sięgnąć po ostrzeżenie, które jest nowością w regulaminie" - dodano w decyzji stewardów.
@Anto_Giovinazzi had a big spin in FP1#BritishGP #F1 pic.twitter.com/f1axlf7BOK
— Formula 1 (@F1) July 31, 2020
Czytaj także:
Lewis Hamilton chce być w F1 do końca 2023 roku
DTM jednak przetrwa?