Jako że w kalendarzu mamy już wrzesień, spekulacje transferowe w Formule 1 nabierają na sile. Zwłaszcza że do obsadzenia są tak naprawdę już tylko cztery miejsca - w Alfie Romeo oraz Haasie. W pierwszym z zespołów niepewne są losy Kimiego Raikkonena i Antonio Giovinazziego.
W padoku F1 nie brakuje plotek, że największe szanse na jazdę w Alfie Romeo w roku 2021 ma Mick Schumacher. Niemiec należy do akademii talentów Ferrari, a Włosi mają prawo obsadzenia jednego miejsca w ekipie. Na dodatek ostatnio Frederic Vasseur potwierdził, że Schumacher jeszcze w tym sezonie ma odbyć testy z Alfą Romeo.
- Wszyscy wiedzą o ścisłej współpracy między Ferrari a Alfą Romeo, dlatego Włochom opłacałoby się tam umieścić debiutanta - powiedział w niemieckim Sky wujek Micka i były kierowca F1, Ralf Schumacher.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
- W tym roku sytuacja Alfy Romeo w F1 nie wygląda najlepiej. I to delikatnie ujmując. Zespół nie straci zbyt wiele, jeśli poświęci jeden trening dla Micka - dodał Schumacher.
Z Alfą Romeo łączonych jest jednak więcej kierowców. Sam Schumacher nie może być pewny awansu do F1, bo lepiej od niego w Formule 2 spisują się inni juniorzy - Callum Ilott oraz Robert Shwartzman. Są też doświadczeni kierowcy, tacy jak Robert Kubica, Sergio Perez czy Nico Hulkenberg. Zdaniem Schumachera, właśnie ten ostatni trafi do Alfy Romeo w roku 2021.
- Myślę, że Alfa Romeo szuka dwóch nowych kierowców na sezon 2021. Kogoś doświadczonego i równocześnie kogoś młodego, ale ze sporym talentem. Sądzę, że negocjacje z Hulkenbergiem już trwają - podsumował Schumacher.
Kubica obecnie jest rezerwowym kierowcą Alfy Romeo i jednym z jego głównych zadań jest rozwijanie nowego symulatora w fabryce w Hinwil. Jako że zespół szacuje, iż kalibrowanie wirtualnej maszyny może trwać nawet dwa lata, to wydaje się, że w najgorszym przypadku Polakowi w sezonie 2021 ponownie może przypaść rola testera i kierowcy rezerwowego.
Czytaj także:
FIA reaguje po wypadku Antonio Giovinazziego
Ferrari w środku burzy. "Nie jesteśmy w fazie kryzysu"