W Ferrari panuje w tej chwili klęska urodzaju. W czołówce Formuły 2 znajduje się aż trzech kierowców z włoskiej akademii talentów. Są to Mick Schumacher, Callum Ilott oraz Robert Shwartzman. Awansowanie całej trójki w jednym roku do Formuły 1 jest wręcz niemożliwe. Dlatego w Ferrari pracują nad tym, by choć jeden ich podopieczny trafił do F1 w sezonie 2021.
W ostatnich dniach sporo mówi się o tym, że Schumacher ma trafić do Alfy Romeo. Włosi pracują jednak nad tym, by w Haasie umieścić kolejnego ze swoich reprezentantów. Zwłaszcza że Amerykanie nie są zadowoleni z Kevina Magnussena i Romaina Grosjeana.
- Czy młodzi kierowcy Ferrari wyglądają interesująco? Powiedziałbym, że tak. Mają kilka ciekawych talentów w F2 - powiedział w rozmowie z "Ekstrabladet" Gunther Steiner, szef Haasa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
Jedna z plotek w F1 głosi, że Ferrari w zamian za miejsce dla swojego kierowcy mogłoby zaoferować Haasowi zniżkę na silniki. W ten sposób do zakontraktowania George'a Russella w Williamsie przekonał chociażby Mercedes. Jednak kierownictwo amerykańskiej ekipy zaprzecza, jakoby tego typu oferta leżała na stole.
- Nic nie wiem o darmowych silnikach. Może powinienem wysłać cię, abyś negocjował warunki umowy - odparł Steiner dziennikarzowi duńskiej gazety.
- Nam bardziej zależy ocenić sytuację, sprawdzić czy warto wnieść trochę świeżości do naszego zespołu, bo Ferrari ma teraz ciekawych kierowców w swojej akademii. Jest też paru innych młodych zawodników, ale oni są powiązani z innymi producentami silników, więc naturalnie nasze zainteresowanie nimi jest mniejsze. Jeśli będziemy chcieli postawić na debiutanta , to ktoś z akademii Ferrari będzie najlepszą opcją - podsumował Steiner.
Czytaj także:
FIA reaguje po wypadku Antonio Giovinazziego
Ferrari w środku burzy. "Nie jesteśmy w fazie kryzysu"